logo
Czwartek, 25 kwietnia 2024
Szukaj w
 
Posłuchaj Radyjka
kanał czerwony
kanał zielony
 
 
Rok B - 7 niedziela zwykła

Iść przez drugich podnoszenie
Ks. Mateusz Nowak 2006-02-19
Iz 43,18-19.21-22.24-25; 2 Kor 1,18-22; Mk 2,1-12
Szukam Ciebie Panie / i śladów jakie zostawiłeś.
Dobijam się do każdego ze słów Biblii.
Odsuwam z nich rygle wieków, kotary.
Zdzieram przyschnięte znaczenia, komentarze.
A wtedy stają się oknem otwartym,w którym widzę Ciebie.
Daleko blisko \ gdy wśród ludzi chodzisz nierozpoznany.
 
Drodzy Siostry i Bracia!
Co tydzień zatrzymujemy się w tym miejscu, by zgłębiać Słowa Boga, które kieruje do nas. Rozważamy, cóż nam ma do powiedzenia. Szukamy Go, by być bliżej, poznać, jaki jest, nasz Bóg nierozpoznany, jak mówi poeta...
 
Często jednak gubimy się na krętych drogach naszego poszukiwania. Stajemy na rozdrożu i nie wiemy, którą drogą pójść. Nie pomaga nam we wsłuchaniu się w Słowo dzisiejszy świat, który zalewa nas coraz to lepszymi ofertami różnych sposobów życia, osiągnięcia szczęścia. Stajemy się jak paralityk z dzisiejszej Ewangelii, który sam nie mógł dojść do Jezusa.
 
To, że w końcu udało się mu się spotkać z Chrystusem, stało się możliwe dzięki 4 osobom, które z głęboką wiarą wzięły go na swoje ramiona i spuściły przez dach domu, w którym Jezus się znajdował. Oni dopomogli dojść paralitykowi do Zbawcy, pomogli mu spotkać się z Tym, który jest miłością. To wydarzenie ewangeliczne pokazuje nam, jak bardzo drugi człowiek potrzebny jest nam na naszej drodze ku Bogu. Jak ważne jest środowisko i otoczenie, w którym przebywamy. Drugi człowiek może nas przez świadectwo życia i miłości, dobre słowo podprowadzić do spotkania ze Zbawcą, które jednak dokonuje się już osobiście, sam na sam, bez pomocy pośredników.
 
Łatwo możemy się odnaleźć wśród naszych codziennych zmagań w owej postaci paralityka, jesteśmy tymi, którzy potrzebują pomocy drugiego człowieka, ale z dzisiejszej Ewangelii wypływa dla nas też zadanie – jako chrześcijanie obowiązani jesteśmy, jak owi ludzie z Ewangelii, by przyprowadzać innych do Boga. Św. Paweł w przytoczonym dzisiaj fragmencie 2 listu do Koryntian pisze, że: Bóg wycisnął na nas pieczęć i zostawił zadatek Ducha w sercach naszych. Mówi tu wyraźnie o sakramencie chrztu św. Poprzez ten sakrament zostaje nam odpuszczony grzech pierworodny, Bóg okazuje nam swoją wielką miłość, jest to nasze pierwsze spotkanie z Bogiem. Ale chrzest jest też jednocześnie zobowiązaniem do bycia świadkiem tej Bożej miłości wobec innych.
 
Zygmunt Krasiński, nasz wieszcz narodowy, mówił, że powołaniem każdego jest IŚĆ PRZEZ DRUGICH PODNOSZENIE. Słuchając słów dzisiejszej Ewangelii musimy zapytać siebie czy dostrzegamy takie okoliczności życia, aby kogoś podnieść i zanieść do Chrystusa?
 
Nieść innych do Chrystusa, to przede wszystkim być jak światło rozpromieniające ciemności życia; być przykładem chrześcijańskiego życia, by inni widząc nasze dobre czyni mogli chwalić Ojca, który w niebie jest. Papież Jan Paweł II często powtarzał zdanie zaczerpnięte od swojego poprzednika Pawła VI: „Świat nie potrzebuje dziś nauczycieli tylko świadków. I o tyle słucha nauczycieli o ile są świadkami”. I sam był dla nas takim wielkim świadkiem – swoimi słowami, ale także postawą, zaufaniem Bożej Opatrzności. Trzeba nam podnosić innych ludzi, zanieść ich na ramionach swojej wiary i swojej miłości, ułatwić im spotkanie z Bogiem. Spotkanie Chrystusa z paralitykiem pokazuje nam, że najważniejsze i pierwsze jest podnoszenie duchowe. Jezus wpierw swoją troską obejmuje duszę człowieka sparaliżowanego.
 
W trudnościach, musimy podprowadzić do modlitwy, do sięgnięcia po Pismo św., do konfesjonału, gdzie jak paralityk można usłyszeć Słowa Chrystusa: odpuszczają ci się twoje grzechy. Przez swoją postawę mamy sprawiać, że napotkani przez nas ludzie będą się kroczyć coraz pewniej ścieżkami wiary, a przez to i my sami widząc jak On działa w drugim człowieku, będziemy bliżej Boga, będziemy dostrzegać Jego miłość.
 
IŚĆ PRZEZ DRUGICH PODNOSZENIE ma także drugi wymiar. Chrystus troszczy się także o tę stronę fizyczną – przecież uzdrawia paralityka. To pokazuje, iż  ważne jest okazywanie drugiemu człowiekowi swej miłości wyrażonej w konkretnych czynach. Musimy widzieć potrzeby drugiego człowieka i przez swoją pomoc sprawić, by dostrzegł w nas oblicze Boga.
 
Jedną z posług Sióstr Misjonarek Miłości założonych przez błogosławioną Matkę Teresę jest zabieranie umierających trędowatych ludzi z ulic i rynsztoków Kalkuty do utworzonych przez siebie umieralni, by tam mogli godnie pożegnać się z tym światem. Jedna z sióstr podczas mycia jednego z zabranych przez siebie ludzi zadała mu pytanie: „Czy wierzy pan w Boga?” On tak popatrzył na nią i powiedział: „Teraz już tak…”. Taka ma być nasza postawa. Trzeba nam być jak św. Weronika, ocierać twarz Chrystusową, dostrzec Jego oblicze w najbardziej potrzebujących i tak prowadzić ich do Boga.
 
W ostatnim czasie naszym krajem wstrząsnęły wydarzenia na Śląsku i śmierć tylu osób. Nie jeden z nas zadawał sobie pytanie: dlaczego to się stało?, po cóż to wszystko? Gdzie jest obecny Bóg w takich wydarzeniach? Wszystko to wynikło z lekkomyślności, z niedopatrzenia ludzkiego. Ale Pan Bóg potrafi nawet z największych tragedii wydobyć dobro. Popatrzmy na ofiarną postawę ludzi, którzy przybyli z całej Polski, by swoją obecnością i przede wszystkim pomocą być przy rannych, przy pogrążonych w rozpaczy rodzinach. Popatrzmy na postawę służb ratowniczych, które bez odpoczynku przez kilkadziesiąt godzin starały się ratować przywalonych ludzi. Wypłynęło dobro, które tli się w każdym człowieku, trzeba tylko impulsu, by je rozpalić.
 
„Ty potrzebujesz mych dłoni…” śpiewamy w jednej ze zwrotek „Barki”, tej ukochanej pieśni Jana Pawła II.  Każdy z nas jest owym paralitykiem, który potrzebuje drugiego człowieka, by spotkać się z Chrystusem, ale każdy z nas jest także jak jeden z tych czterech bliżej nam nie znanych ludzi, którzy paralityka przynieśli do Jezusa. Pamiętajmy o tym. „Nikt z nas nie jest samotną wyspą”, jak pisał Tomas Merton. My potrzebujemy innych i oni potrzebują nas, by dojść do Boga. 
 
POKOCHAĆ - ks. Twardowski
Pokochać człowieka by stać się samotnym
Być przy najbliższym
By znaleźć się dalej
To nic
Tak trzeba
Bo taka jest droga
Właśnie to szczęście
Otworzą się oczy
Miłości ludzkiej stacyjka uboga
Kochać człowieka by zdążyć do Boga
 

Ks. Mateusz Nowak
Par. Świętej Trójcy Bydgoszcz (19.02.2006)