logo
Czwartek, 28 marca 2024
Szukaj w
 
Posłuchaj Radyjka
kanał czerwony
kanał zielony
 
 
Rok C - 21 niedziela zwykła

Droga do nieba
kl. Łukasz 2013-08-25
Iz 66,18-21; Hbr 12,5-7.11-13; Lk 13,22-30

Często, gdy przewidywana jest przerwa w dostawie wody lub prądu rozgłaszane jest to przez megafon, tak aby mieszkańcy wszystkich bloków osiedla mogli to usłyszeć – jest to coś normalnego. Gdyby jednak ktoś zaczął pytać do megafonu: „Ludzie! Czy chcecie iść do nieba?” Część ludzi uznała by go zapewne za pomylonego, część być może stwierdziłaby (czasem wręcz żartobliwie), że i tak pójdą do piekła. Lecz jednak to nie koniec: ów głosiciel zaprasza tych, którzy chcą iść do nieba: „Chodźcie ze mną, weźcie swoje megafony i głoście wśród blokowisk, wsi, najdalszych zakątków, że warto jest wejść na drogę do nieba.” Jaka jest ta droga? Czy wszyscy mogą na nią wejść? Na te pytania odpowiada nam Liturgia Słowa 21 Niedzieli Zwykłej.

 

Prorok Izajasz w pierwszym czytaniu przytacza słowa samego Boga, który wysyła swoich wybranych, by ogłosili Jego chwałę wszystkim narodom. Ci ludzie, wybrani przez Niego, mają przekazać innym to, czym żyją : pragnienie oglądania Jego chwały – życia w pełnej łączności z Bogiem. Mają oni iść do narodów pogańskich – być może i ja znajdę w swoim środowisku "trudne tereny" do głoszenia Ewangelii. Pierwszym jednak etapem głoszenia jestem ja sam, bo z czym pójdę do ludzi, jak nie z tym, czym sam żyje? Muszę dać się ewangelizować, stale wzniecać w sobie pragnienie nieba. Bóg będzie przychodził z umocnieniem wiary, zarówno poprzez świadectwo innych, jak i bolesne doświadczenia. Może narodzi się bunt, przed przyjęciem świadectwa wiary od kogoś, kogo mam za mniej zdolnego, inteligentnego, rozwiniętego. Mówiło się niegdyś dość złośliwie, że jesteśmy w czymś "sto lat za Murzynami". Popatrzmy jednak na żywą wiarę mieszkańców Afryki – podczas Przeistoczenia radośnie klaszczą, witając zstępującego w Hostii Jezusa, podczas gdy niektórzy młodzi ludzie u nas w kraju, zamiast przyklęknąć, kucają w obawie o zabrudzenie sobie odzieży.

 

Ludzkość od początku dziejów świata znała system kar i nagród. Przede wszystkim rozmaite kodeksy karne przyczyniały się do zaprowadzenia porządku w państwie. Doświadczenia, które na nas spadają są wyrazem ojcostwa Boga, nie są tylko karą za grzechy, lecz środkiem, który ma na celu przypomnieć właściwy kierunek drogi – niebo. Ktoś powiedziałby: „Co to za ojciec, który krzywdzi swoje dzieci?” To pytanie ludzie zadawali sobie również od wielu tysiącleci, widząc smutek z bolesnych doświadczeń. Patrzyli oni jednak na cierpienie tylko z punktu widzenia życia ziemskiego, widząc w nim tylko krzywdę, tak jak nastolatek nie myśli o tym ,że "szlabany" i inne ograniczenia będą miały wpływ na jego dorosłe, odpowiedzialne życie - nie myśli on: co będzie potem? Autor Listu do Hebrajczyków piszę, że „tego Pan miłuje, kogo karze”. Bóg chciałby, abyśmy żyli wiecznie w niebie, dlatego daje nam różne doświadczenia, by przyniosły w duszach obfite owoce, skierowując nasze oczy ku niebu. I mnie często trudno jest spojrzeć w niebo, widząc ból i cierpienie innych. To właśnie ludzie doświadczeni cierpieniem uczą nas takiego patrzenia. Jeszcze kilka lat temu polskie gazety rozpisywały się o Januszu Świtaju, który będąc niemal całkowicie sparaliżowany, domagał się eutanazji. Jednak za jakiś czas media zamilkły. Nie pisały już o tym, że pan Janusz spotkał ludzi, którzy opowiedzieli mu o Panu Bogu, o jego fundacji, którą założył, planach a przede wszystkim o jego głębokiej, odnalezionej wierze. Gdyby jednak wcześniej ktoś wywiózł go za granicę i pomógł w samobójstwie, umierałby z przeświadczeniem, że kończy z sobą na zawsze. Teraz jednak, mimo cierpienia i ograniczeń, żyję nadzieją nieba. 


Pierwsze pytanie, jakie pada w czytanym w tą niedzielę fragmencie Ewangelii to: „Czy tylko nieliczni będą zbawieni?” Przypomina mi się wówczas rywalizacja ze szkoły: nie cieszy to, co ja mam i co mają też i inni, ale tylko to, czym mogę zaimponować przed innymi. Pragnienie nieba, wzbudzone we mnie, winno promieniować i na innych. Jezus, choć w innym fragmencie zapowiada, że "w domu Ojca jest mieszkań wiele”, pokazuje, że zmierzanie drogą do nieba wymaga wysiłku – pracy nad sobą. Widzimy tu pewien obraz: pukającego do drzwi, który chce wejść, lecz gospodarz nie otwiera mu, mimo, że pukający powołuje się na znajomość z nim. Nie sama znajomość Pisma Świętego, teologii, katechizmu czyni godnym bycia w Królestwie niebieskim – ich znajomość stanowi jedynie wstęp i zarazem podstawę poznania wiary. Znajomość Jezusa rozpoczyna się z chwilą podjęcia się wprowadzania w życie sprawiedliwości – tych, którzy nie zostali wpuszczeni Jezus nazywa „dopuszczającymi się niesprawiedliwości”. Czym jest więc owa sprawiedliwość? Sprawiedliwość ma wielorakie funkcje i łączy się z różnymi cnotami. Ma ona bowiem, jak piszę Święty Tomasz z Akwinu, dwie części : odstępować od zła i czynić dobro. Czynienie sprawiedliwości każdy realizuje w swoim własnym stanie, zawodzie. 


Wzywając nas do podjęcia drogi zbawienia Bóg jednocześnie zaprasza nas do tego, abyśmy tym pragnieniem zarażali innych. Dobrze tą prawdę oddaje tekst Edwarda Stachury „Ite missa est”. Tytuł to nawiązanie do rozesłania po błogosławieństwie: „Idźcie w pokoju Chrystusa”, słyszanego na koniec każdej Mszy Świętej. Utwór rozpoczyna się słowami „Idź człowieku, idź rozpowiedz, idźcie wszystkie stany, kolorowi, biali, czarni”. Nie ważne jaki wykonujesz zawód, ile masz lat, jakiej jesteś narodowości, Twoim powołaniem jest głoszenie Chrystusa. 


kleryk Łukasz

WSD Diecezji Elbląskiej

 

 

Inne homilie na tę niedziele
__________________________________________________________________________________________
Propozycje kazań można wysyłać na adres: redakcja@katolik.pl