logo
Czwartek, 28 marca 2024
Szukaj w
 
Posłuchaj Radyjka
kanał czerwony
kanał zielony
 
 
Rok C - 23 niedziela zwykła

Podatek od spadku
Ks. Rafał Masarczyk SDS 2004-09-05
Mdr 9,13-18; Flm 1,9-17; Lk 14,25-33
Podatek od spadku wymyślili Egipcjanie od nich przejęli go Rzymianie. Pierwszy nowoczesny podatek spadkowy wprowadzili Anglicy 1894 roku (Z. Topolski, Newsweek, 20.08.2006, s. 50) Przed pierwszą Wojną Światową wynosił on 15 % w przypadku spodku którego wartość przekraczała 3,5 mln funtów, dochód z tego tytułu do budżetu wynosił aż 17 %. Dziś podatek ten stanowi 40 % od spadku powyżej 285 tys. funtów jednakże stanowi to tylko 0,58 % dochodu państwa. W Stanach Zjednoczonych wysokość tego podatku była różna. Obecnie wynosi on 45 % od spodku, jednakże spadek o wartości do 2 mln jest wolny od podatku. W Polsce obecnie pracuje się nad zniesieniem tego podatku, gdyż stanowi on 0,5 promila dochodu państwa. W innych krajach udział podatku od spadku w budżecie jest niewielki z wyjątkiem Japonii, gdzie stanowi on 2 % budżetu. W wielu krajach dyskusja nad tym podatkiem – jak twierdzi Z. Topolski – nie ma charakteru ekonomicznego tylko światopoglądowego. Strony tej debaty można podzielić na liberałów, którzy za Millem uważali, że człowiek z racji prawa do posiadania ma także prawo do przekazania tego co posiada innej osobie, jednakże państwo ma prawo do ograniczenia tego prawa ze względu na to, żeby nie dochodziło do nadmiernej koncentracji kapitału i zbyt ostentacyjnej konsumpcji.  Następne pokolenia powinne same zdobywać majątek, gdyż otrzymanie fortuny psują ludzi, zabijając w nich kreatywność. Druga strona uważa, że spadek nie może być obłożony zbyt dużym podatkiem, gdyż to niszczy małe przedsiębiorstwa rodzinne, których czasami nie stać na zapłacenie podatku i dalszy rozwój firmy.
 
Tak w skrócie wygląda dyskusja wokół spodku, wydaje się jednak, że to czy następne pokolenia roztrwonią dorobek życia swoich ojców, czy potrafią go uszanować zależy od tego, czy odziedziczą od nich tylko to, co materialne, czy też coś więcej. Zachowanie dzieci i wnuków zależy w dużej mierze od tego czy przyjmą od poprzednich pokoleń dziedzictwo duchowe, czyli odpowiedni stosunek do własnego życia i innych ludzi. Jeżeli ktoś nie będzie pracowity, rozsądny, oszczędny i przedsiębiorczy to bez względu ile by nie odziedziczył, będzie w stanie wszystko przetrwonić, co do ostatniego grosza.
 
W dzisiejszej Ewangelii św. Łukasza Jezus mówi, że kto nie wyrzeka się wszystkiego nie może być moim uczniem, czyżby Jezus był przeciwny wszelkiemu bogactwu. Chrześcijanin może posiadać pieniądze, majątek, ale musi także posiadać hierarchię wartości. Jeżeli pieniądz rządzi człowiekiem, wtedy niewątpliwie nie może być uczniem Jezusa. Taka sytuacja ma miejsce wtedy, gdy człowiek nie tyle wykorzystuje posiadane zasoby materialne zgodnie z normami moralnymi, lecz pieniądz jest dla niego na pierwszym miejscu. Wtedy nie liczy się drugi człowiek, liczy się tylko właściciel przedsiębiorstwa i zysk, który zdobywa się z krzywdząc innych. Pieniądz ma także władzę nad człowiekiem wtedy, gdy człowiek wydaje więcej niż go stać, w przypadku właściciela przedsiębiorstwa doprowadza go to do bankructwa, a tym samym do utraty pracy przez pracowników.
 
Aby nie stać się niewolnikiem mamony należy być człowiekiem roztropnym. Jezus naucza tej cnoty posługując się przykładem: „Bo któż z was, chcąc zbudować wieżę, nie usiądzie wpierw, a nie oblicza wydatków, czy ma na wykończenia? Inaczej gdyby założył fundament, a nie zdołałby wykończyć, wszyscy patrząc na to zaczęliby drwić z niego, ten człowiek zaczął budować a nie wykończył.” (Łk 14, 25–33) Wypowiedź ta zwraca uwagę na konieczność zastanowienia i kalkulacji. Nie chodzi tutaj o egoistyczną kalkulację, lecz taka, w której zastanawiamy się nad tym, co należy się mnie a co należy się innym, żeby także mogli dobrze żyć.
 
Miesięcznik Forbes  po śmierci papieża Jana Pawła II umieścił na swoich łamach sondaż przeprowadzony wśród ludzi biznesu, w którym postawił problem wpływu religii i moralności na działalność gospodarczą. Wypowiedzi te można podzielić na trzy grupy. W pierwszej znaleźli się te osoby, które twierdziły, że nie da się pogodzić biznesu ze wskazaniami moralnymi religii, zasady biznesu są przeciwne moralnym. W drugiej grupie respondenci uważali, że to są dwa świata, niemające ze sobą punktów wspólnych. W trzeciej grupie natomiast biznesmeni uważali, że wiara i moralność w biznesie im pomaga. Nie chciałby oceniać poszczególnych wypowiedzi, bo trudno ustalić, co poszczególne osoby rozumieją pod pojęciem wartości religijnych, czy zaliczają do tego np. uczciwość w interesach, rzetelność, czy też te cechy traktują jako wartości niereligijne. Daje to jednak pewien obraz, w który, część biznesmenów raczej nie wzbudza zaufania. Natomiast bez wzajemnego zaufania, które wypływa z przekonania, że ludzie raczej w interesach są uczciwi i rzetelni nie może społeczeństwo funkcjonować normalnie i normalnie się rozwijać. Nie można żyć normalnie w społeczności ludzi, którzy nie uznają żadnych zasad moralnych. Nie można być też chrześcijaninem nie stosując tych zasad w życiu ekonomicznym. Jezus mówi o tym w sposób bardzo drastyczny: „Jeśli ktoś przychodzi do mnie i nie ma w nienawiści swego ojca i matki, żony i dzieci, braci i sióstr, nadto i siebie samego, nie może być moim uczniem.” (Łk 14, 25–33) Mówiąc inaczej: Jeżeli ktoś nie ceni bardziej zasad moralnych od zysku nie może być uczniem Jezusa.
 
ks. Rafał Masarczyk SDS