logo
Sobota, 27 kwietnia 2024
Szukaj w
 
Posłuchaj Radyjka
kanał czerwony
kanał zielony
 
 
Rok C - 14 niedziela zwykła

Czas żniw
Ks. Dariusz Zielonka SDS 2007-07-08
Iz 66,10-14; Ga 6,14-18; Lk 10,1-12.17-20
Pole z dojrzewającym zbożem, na którym brakuje robotników – tym żywym obrazem wziętym z codzienności posługuje się Pan Jezus w dzisiejszej Ewangelii. Kiedy żniwo jest dojrzałe, należy się spieszyć. Nie można zbyt długo czekać. Czas nagli. Kiedy plon nie zostanie w porę zebrany może się zmarnować. Może zostać zniszczony przez złą pogodę. W ten sposób rolnik może stracić owoc swojej pracy.
 
W słowach Jezusa z dzisiejszej Ewangelii można wyczuć także pewne przynaglenie: „Żniwo wprawdzie wielkie, ale robotników mało”. Jakby Chrystus spoglądał na dojrzałe pole i dostrzegł, że dramatycznie brakuje żniwiarzy, robotników. O jakie żniwo chodzi Mistrzowi z Nazaretu i o jakich robotników?
 
Pole, na którym oczekuje żniwo, jest niezwykle wielkie: cały świat. Jezus nie myślał tylko o swojej małej ojczyźnie Galilei, czy o Ziemi Świętej. Od samego początku chodziło mu o cały świat. Jego dobra nowina winna dosięgnąć wszystkie narody. Jest przeznaczona dla wszystkich ludzi. Dlatego Jezus posyła swoich wysłanników, swoich uczniów do wszystkich krajów świata.
 
Według ówczesnych wyobrażeń żydowskich istniały 72 narody na ziemi. Stąd Jezus wybrał dodatkowo „siedemdziesięciu dwóch i wysłał ich po dwóch przed sobą do każdego miasta i miejscowości, dokąd sam przyjść zamierzał”. Najpierw uczniowie Jezusa mają przygotować ludzi na spotkanie z Jezusem, na Jego przyjście. Ich zadanie to pomóc przygotować – mówiąc językiem współczesnym – tournee Jezusa po Galilei. Ale to jest tylko początek. Później chodzi o to, aby pójść do wszystkich ludów ziemi, aby głosić przyjście Jezusa, który ofiaruje i oferuje wszystkim swoje orędzie pojednania i miłości. Ta symboliczna liczba 72 oznacza, że Jezus chce, aby w każdym narodzie głoszono Jego Ewangelię.
 
Już wtedy, 2000 lat temu, przy pierwszym rozesłaniu misjonarzy Jezus udzielił jasnych wskazań misjonarskich. Tam, gdzie przestrzegano tych zasad w przeciągu wieków można dostrzec niezwykłe Boże błogosławieństwo spływające na ludzi. Gdzie nie trzymano się Jezusowych nakazów pojawiały się nadużycia i błędy.
 
Dzisiaj również pojawia się pytanie o misje? Możemy dostrzec, że nie tylko religie (chrześcijaństwo, islam, azjatyckie religie) prowadzą działalność misyjną, ale i sekty, a także ideologie i światopoglądy. Pamiętamy jak komunizm próbował podbić świat, a obecnie jaką siłę posiada hedonizm, czy konsumpcjonizm. Jak więc we współczesnym świecie misjonarzować? Z siłą, naciskiem i mocą? Czy z dużym szacunkiem wobec ludzkiego sumienia, uznając wolność jednostki? Jezus udzielił swoim misjonarzom jasne wskazówki. Nie jak rozszarpujące wilki, lecz dokładnie odwrotnie: „posyłam was jak owce między wilki”. Może w Polsce nie zdajemy sobie sprawy, ale co roku na całym świecie giną misjonarze, ponieważ stają po stronie biednych, pozbawianych praw, lub tylko za to, że głoszą Ewangelię.
 
W naszym kraju, pamiętamy jak w okresie PRL zamordowano ks. Jerzego Popiełuszkę. W Ameryce południowej 9 sierpnia 1991 r. dwóch polskich franciszkanów - o. Zbigniew Strzałkowski i o. Michał Tomaszek - zginęło z rąk terrorystów z maoistowskiego ugrupowania o nazwie Sendero Luminoso ("Świetlisty Szlak"). Terroryści otoczyli klasztor, związali ojców Zbigniewa i Michała i wywieźli samochodami za miasto. Tam, dwoma strzałami w tył głowy zabili zakonników. Przywódcy Sendero Luminoso oskarżyli misjonarzy o prowadzenie działalności usypiającej świadomość rewolucyjną Indian. Misjonarze oprócz pracy duszpasterskiej zajmowali się działalnością charytatywną. W Pariacoto zbudowali instalacje wodne, kanalizację oraz uruchomili agregat prądotwórczy. Sprowadzili pielęgniarki i lekarzy, by uczyli miejscowych Indian profilaktyki związanej z niebezpieczną w tamtym rejonie cholerą.
 
Nad uczniem Jezusa wciąż wisi groźba prześladowania, jednak nigdy nie może on sam ulec pokusie stosowania przemocy czy narzucania czegokolwiek. Ma być zawsze głosicielem pokoju, który proponuje i zachęca. Z drugiej strony nie może ulegać kompromisom i okolicznościom. Stąd w niektórych sytuacjach trzeba umieć strząsnać proch z nóg i pójść dalej głosząc słowa bliskości królestwa Bożego.
 
Jezus był ubogi i ufał opatrzności Bożej. Tego chce od swych misjonarzy. Przykład życia jest bardziej przekonywujący niż mądre słowa. To jest najwiarygodniejsza droga misji. Zobowiązanie misyjne dotyczy także ubóstwa. Kto głosi królestwo nie może czuć się związany z pieniędzmi czy z ubiorem, musi być oderwany od złudzeń ekonomicznych czy od maniakalnych trosk o przyszłość. Musi przyjmować to, co mu się proponuje („bo zasługuje robotnik za swoją zapłatę”) i dawać to, co otrzymał („darmo otrzymaliście, darmo dawajcie”).
 
Gdy słyszymy słowo misjonarz to często automatycznie myślimy o księżach pracujących na misjach. Ale każdy z nas ma w codzienności pełnić funkcję misjonarza. Nie musimy wcale głosić „kazań”, ale przykładem swego dobrego, chrześcijańskiego życia przybliżać innych do Chrystusa. Starajmy się więc na miarę swoich możliwości być świadkami dobrej nowiny Jezusa. Prośmy także Pana żniwa, „żeby wyprawił robotników na swoje żniwo”. Nadchodzi czas żniw i każdy rolnik chce dobrego plonu, a nie żeby się on zmarnował. Tak Bóg nie chce, aby ktoś zmarnował swoje życie, czy je w perspektywie wieczności utracił. Ale pragnie, abyśmy wydawali dobry owoc. Amen.
 
ks. Dariusz Zielonka SDS