logo
Sobota, 20 kwietnia 2024
Szukaj w
 
Posłuchaj Radyjka
kanał czerwony
kanał zielony
 
 
Rok A - 33 niedziela zwykła

Talent miłości
O. Andrzej Prugar OFMConv 2008-11-16
Prz 31,10-13.19-20.30-31; 1 Tes 5,1-6; Mt 25,14-30
W trzecim tysiącleciu przed Chrystusem jeden z sumeryjskich książąt o imieniu Gudea wybudował w mieście  Lagasz potężną wieżę. Wieża zachwycała okazałością i była dumą budowniczego oraz jego poddanych. Podobnie budowniczowie biblijnej wieży Babel połączyli siły i wykorzystując najnowszą technikę zaczęli budować wieżę. Nie było to dzieło ateistów, przeciwko Bogu, ale aby „zdobyć sobie rozgłos…” (Rdz 11,4). Była to więc praca „dla siebie” i nie podobała się Bogu Jedynemu.
 
Aktywność ludzi (również chrześcijan) w trzecim tysiącleciu po Chrystusie jest nie mniej widoczna. Jednym z przejawów tego jest często powtarzane zdanie, szczególnie w kontekście modlitwy: „nie mam czasu, muszę…”. Jesteśmy aktywni, zabiegani, tworzymy, zarabiamy, budujemy… stawiamy wiele pomników. Pytanie jednak jakie możemy i powinniśmy sobie postawić brzmi następująco: dla kogo, w jakim celu?
 
Przypowieść o talentach uświadamia nam, że Bóg obdarzył każdego z nas możliwościami, choć każdy otrzymał inaczej, jedni mniej drudzy więcej (por. Mt 25,14-30). Jak rozumieć jednak ten symbol talentu? Czy chodzi o aktywność dla aktywności i twórczość dla twórczości? Co może uczynić człowiek chory lub siedzący wiele lat na wózku inwalidzkim? Można żyć dla siebie, zaspokajając własne ambicje, można z lęku robić tylko tyle, aby przeżyć, a można również wszystkie siły i zdolności przekuwać na dobro, które służy i rozwija innych, objawia dobroć Boga w świecie, Jego obecność i piękno. To można czynić  w każdej sytuacji, nawet w chorobie możemy modlić się i to bardzo skutecznie za innych. Seneka (+65 r.), choć nie był chrześcijaninem, odkrywa ważna prawdę i dzieli się nią: „Trzeba, żebyś żył dla drugiego, jeśli chcesz żyć dla siebie” („Alteri vivas oportet, si tibi vis vivere”). Talent wyraża miłość Boga do mnie, która powinna podwoić się w mojej odpowiedzi względem innych. To miłość wyrażona w czynach sprawia ze stajemy się tym kim jesteśmy naprawdę – dziećmi Dobrego Boga. Obraz Boga jako złego, wymagającego sprawia, że bardzo łatwo wchodzimy w lękliwy i jałowy legalizm. (o. S. Fausti). „Zakopujemy” twórczą miłość, ewangeliczny talent, żyjemy strachem, wyrachowaniem, tworzymy dla siebie. Może jesteśmy dobrymi kapitalistami, ale równocześnie kapitalnie mijamy się z etyką królestwa Bożego, które tracimy – wydając pieniądze i zdolności – tylko dla siebie. Jezus powiedział: „Ja nie szukam własnej chwały… chwała moja jest niczym… jest Ojciec mój, co otacza mnie chwałą”  (J 8,50.54). Chrystusa ani nie żył dla siebie, ani nie umarł dla siebie. Wszystko co uczynił - uczynił dla nas, z miłości - do Ojca i do nas. Największa chwała – w posłuszeństwie Ojcu – objawiła się  w dobrowolnej ofierze miłości na krzyżu. Wtedy, kiedy najmniej jest widoczna chwała w naszym rozumieniu, kiedy zupełnie dał się zetrzeć za nas, najbardziej pomnożył talent miłości, bo uratował nas, kosztem swego życia.
  
Biblijna, dzielna niewiasta jest pochwalona za codzienność, w której pomnaża talent miłości; te same ręce, które obejmują męża i trzymają starannie kądziel i wrzeciono, jednocześnie otwierają się dla ubogiego i nędzarza . Jej życie jest cenniejsze od najdroższych pereł: „Serce małżonka jej ufa… nie czyni mu źle, ale dobrze przez wszystkie dni jego życia. O len się stara i wełnę, pracuje starannie rękami. Wyciąga ręce po kądziel, jej palce chwytają wrzeciono. Otwiera dłoń ubogiemu, do nędzarza wyciąga swe ręce” (por. Prz 31,10-13.19-20.30-31).
 
Zarówno ten, który pomnożył pięć talentów jak i ten, który uczynił to z dwoma – usłyszał: „sługo dobry i wierny… wejdź do radości Pana” (Mt 25, 21.23). Bóg rozpoznał w nich czyny i drogę, którą przeszli, idąc za Jego Synem – Jezusem. Nie szukali swojej chwały, pomnażali miłość. Może nie byli tak znani, jak o wiele bardziej zabiegani i widoczni słudzy, którzy najważniejszy talent zakopali w ziemi, w ciemności egoizmu. Nie wybudowali wieży i pomnika dla siebie, ale przekazali największe bogactwa braciom i siostrom.
 
o. Andrzej Prugar OFMConv