logo
Czwartek, 28 marca 2024
Szukaj w
 
Posłuchaj Radyjka
kanał czerwony
kanał zielony
 
 
Rok B - Zesłanie Ducha Św.

Gwałtowny wicher i delikatny oddech
O. Andrzej Prugar OFMConv 2009-05-31
Dz 2,1–11; 1 Kor 12,3–7.12–13; J 20,19–23
Jak mówić o miłości, która jest nieskończenie większa od naszego serca, o Duchu Świętym, o Jego obecności i Jego działaniu w nas i świecie? W świadomości i pobożności wielu chrześcijan przeważa opis zesłania Ducha Świętego z księgi Dziejów Apostolskich, związany z „uderzeniem gwałtownego wichru” (Dz 2,2), obfitujący w ponadnaturalne znaki i spektakularne charyzmaty apostołów. To nie jest jednak jedyny opis przyjścia Ducha Świętego do uczniów Jezusa w dzisiejszej liturgii. W Ewangelii mamy opis w przekazania Ducha Świętego poprzez tchnienie- oddech Jezusa: „tchnął na nich i powiedział im: Weźmijcie Ducha Świętego… (J 20,22). O ile pierwszy opis opowiada o działaniu Ducha, które widać na zewnątrz wieczernika, drugi mówi o  przyjściu  Ducha wewnątrz zaryglowanego pomieszczenia bez żadnych widzialnych skutków na zewnątrz. Taka jest właśnie prawdziwa miłość – potężna i delikatna zarazem, bo takie jest jej źródło - Duch Święty. 
 
Na początku XX wieku pastor Charles Parham w Topeka (USA) – a za nim wielu charyzmatyków do dzisiaj – twierdzą, że przekonywującym dowodem na obecność Ducha Świętego w człowieku, który uwierzył, jest posiadanie charyzmatów (w tym spektakularnych - jak dar mówienia czy modlitwy językami-glosolalia czy prorokowanie). Dowodem na takie twierdzenie mają być Dzieje Apostolskie i zesłanie Ducha Świętego: „wszyscy zostali napełnieni Duchem Świętym, i zaczęli mówić obcymi językami, tak jak im Duch pozwalał mówić” (Dz 2,4). Uczniowie Jezusa wyposażeni w nowe dary, stali się odważni i skuteczni w głoszeniu Dobrej Nowiny (Dz 2, 14-47). 
 
Wybitny polski biblista ks. prof. Józef Kudasiewicz w swojej książce, Odkrywanie Ducha Świętego (Kielce 1998) odwołując się do powszechnego twierdzenia współczesnych charyzmatyków twierdzi, że skoro „Duch Pana obdarzył ich takim charyzmatem [chodzi mówienie innymi językami], to powinni z niego w pełni korzystać, ale równocześnie przestrzegać wskazówek św. Pawła. Jeżeli natomiast ktoś nie ma takiego daru, to nie powinien rozpaczać, gdyż „każdy ma swój własny charyzmat”. Zapewne ma inny dar, który powinien w sobie odkryć i służyć nim Kościołowi. Gdy się znajdzie we wspólnocie, która modli się językami, nie powinien imitować tego daru za wszelką cenę. Co więc powinien robić? Podzielę się własnym doświadczeniem. Ilekroć sprawuję Eucharystię we wspólnocie, która np. podczas dziękczynienia modli się intensywnie językami, wtedy przypominam sobie naukę Pawła, według której nikt bez pomocy Ducha Świętego nie może powiedzieć, wyznać: „Panem jest Jezus” (1 Kor 12,3) i w głębi serca wyznaję z wiarą: „Panem jest Jezus” lub „Jezus jest moim Panem”. Ten mój akt wiary też jest w Duchu Świętym, jest inspirowany przez Ducha, i wtedy moje akty wiary współbrzmią z modlitwą językami we wspólnocie. Mają to samo źródło — Ducha Pana. I w ten sposób mam nadzieję, że i mnie może kiedyś obdarzy Duch Święty darem modlitwy językami”. Czyż to świadectwo nie mówi nam o miłości posiadanej, ale i ciągle oczekiwanej, miłości większej od serca, otwartego na Tajemnicę? 
 
Różne są dary łaski, lecz ten sam Duch; różne też są rodzaje posługiwania, ale jeden Pan; różne są wreszcie działania, lecz ten sam Bóg, sprawca wszystkiego we wszystkich. Wszystkim zaś objawia się Duch dla [wspólnego] dobra” (1 Kor 12,4-5). A kiedy się objawia Duch Pana wtedy spostrzegamy owoce, dobre owoce. Św. Paweł wymianie ich dziewięć: „Owocem Ducha jest: miłość, radość, pokój, cierpliwość, uprzejmość, dobroć, wierność, łagodność, opanowanie” (Ga 5,22-23). Dla dobra wspólnego, kiedy z łagodnością i dobrocią zachowuję się w kościele na nabożeństwie, ustępuję miejsca, wskazuje pieśń w śpiewniku i raduję się obecnością brata – moje ciało i duszę poddaje działaniu Ducha Świętego! On we mnie jest. Tak samo kiedy kobieta bierze z miłości do ręki Różaniec i modli się za Polskę, świat czy córkę, która się zagubiła. Kiedy czyni to w ciszy i wielkiej prostocie jestem przekonany, że jest to owoc działania Ducha Świętego? Niezliczone są owoce miłosnej obecności Ducha Pańskiego, nawet u tych, którzy nie zdają sobie z tego sprawy. Przecież Bóg i Jego Duch jest najgłębszym fundamentem rzeczywistości. Fundamentu zaś zwyczajnie nie dostrzegamy…    
 
Jeden z najwybitniejszych teologów w XX wieku, jezuita Hans Urs von Balthasar powiedział trafnie: „nasze najgłębsze akty wiary, miłości i nadziei, nasze nastawienia i uczucia, nasze rozstrzygnięcia najbardziej osobiste i wolne, wszystkie te niepowtarzalne rzeczywistości, którymi my jesteśmy, są tak dalece przeniknięte przez Jego tchnienie, że ostatecznym podmiotem – w głębi podmiotowości [jaźni] jest On, Duch Święty”.
 
Oto są drzwi do otwarcia na działanie Ducha Pańskiego: akty wiary, nadziei i miłości. Pytając więc czy jest nam potrzebny Duch Święty, zapytajmy inaczej: „czy jest nam potrzebna miłość? Bez miłości przecież nie można żyć w pełni! Ale jakiej miłości nam potrzeba? Tej, którą sami sobie zdefiniujemy czy takiej, która jest w Jezusie Zmartwychwstałym? To zasadnicza różnica. W ciszy wieczernika, w obecności, słowach i oddechu zmartwychwstałego Jezusa jest pokój i przebaczenie. Rany już nie krwawią, ale zamieniają się w źródło, z którego wypływa Duch Święty. Ileż może nam to powiedzieć o codziennym spotkaniu z Panem? Ileż nam to mówi o  spotkaniu z Jezusem chociażby w sakramencie pojednania, kiedy On sam - Jezus Zmartwychwstały – jest obecny w słowie i tchnieniu następców apostołów, w kapłanie! Jesteśmy wtedy w zasięgu oddechu Jezusa – a On oddycha Duchem Miłości, który jest „większy niż nasze serce”, może i chce uwalniać tych, których „serce oskarża” (1J 3,20-22). 
 
Dwa zesłania Ducha Świętego pokazują moc i delikatność Ducha Świętego; poprzez znak potężnego wichru i delikatnego oddechu Jezusa. Ukazują działanie poprzez dary, znaki i cuda – te zewnętrzne, ale również te ukryte, ciągłe, nieustanne w sercu, ponieważ On jest większy od wszystkich serc i pragnie prowadzić je do miłości i jedności, która przekracza wszystkie nasze wyobrażenia.
 
o. Andrzej Prugar OFMConv