logo
Czwartek, 28 marca 2024
Szukaj w
 
Posłuchaj Radyjka
kanał czerwony
kanał zielony
 
 
Rok C - 33 niedziela zwykła

Czy grozi nam „koniec świata”?
Ks. Tomasz Raćkos SDS 2004-11-14
Ml 3,19-20; 2 Tes 3,7-12; Lk 21,5-19
Trzeba przyznać, że czytany dziś fragment Ewangelii, w pierwszej chwili nie napełnia optymizmem. Ponieważ należymy do pokolenia wychowanego na „filmowych obrazach”, zauważmy, że: konflikty między narodami, wojny toczone przez państwa, trzęsienia ziemi, katastrofy humanitarne, prześladowania, terror były jednym z ulubionych tematów kina sensacji XX w. Żaden reżyser nie musiał martwić się o frekwencję na tego typu filmach. Wydaje się, że temat przemocy i katastrof zawsze cieszył  się zainteresowaniem wśród ludzi spragnionych sensacji.
 
Problem polega na tym, że w nowym, już XXI w., serwowane nam codziennie obrazy z toczonych wojen, trwających walk, prowadzonych szturmów, informacje, cyklonach, podwoziach i trzęsieniach ziemi  i wreszcie relacje z przeprowadzonych zamachów, szerzącego się terroru i pogardy dla ludzkiego życia, nie są fikcją zrodzoną w wyobraźni twórców filmowych, nie są też historią z zamierzchłej przeszłości.
 
Te wszystkie obrazy, o których mówił także Jezus przed swoją męką, nie są już samą zapowiedzią, czy tylko przestrogą. One należą do naszej teraźniejszości. I chyba w żadnej epoce człowiek nie dysponował tak bogatą informacją i wiedzą o wojnach i katastrofach, jaką ma dziś dzięki środkom społecznego przekazu.
 
I chociaż szczęśliwie, ciągle należymy do społeczeństwa, które ogląda przelew krwi głównie na szklanym ekranie, to również nasze codzienne życie nie jest wcale łatwą egzystencją. Wprawdzie dziś Polak nie strzela do Polaka, ale to jeszcze nie znaczy, że każdy czuje się bezpieczny i szanowany, albo że potrafi szanować innych.
 
Przeciwnie, wielu jest takich, którzy czują się oszukani, odstawieni na bok i nikomu nie potrzebni. Niestety również w naszej wolnej Ojczyźnie, człowiek chyba zbyt często słyszy, że „są inni na jego miejsce”. Stres, nerwice i lęk przed nieuleczalną chorobą, przed utratą pracy, a także lęk przed niesprawiedliwym pracodawcą, fałszywym oskarżeniem, stały się również w XXI w. problemem ogólnospołecznym.
 
I chyba trudno byłoby nam wskazać w dzisiejszej Ewangelii takie słowa z przepowiedni Jezusa, które dotychczas by się nie spełniły, co więcej, większość z nich dokonała się i trwa na oczach naszego pokolenia.
Czy zatem powtórne przyjście Chrystusa i związany z nim koniec świata jest już bliski? Czy potrzeba nam nowych znaków?
 
Otóż, nikt z nas, nikt z ludzi nie zna odpowiedzi na te pytania. Biblia, Pismo św., które jest skarbem i drogowskazem dla nas chrześcijan, nie powstała dla przedstawienia końca świata. Biblia nie jest horoskopem, który ma określić termin następujących po sobie wydarzeń.
 
Pismo św., które czytamy w liturgii, jest „księgą życia”, słowem Boga kierowanym do konkretnego człowieka. Biblia jest księgą, która ukazuje nam nie termin końca świata, lecz jego cel, sens istnienia świata, sens naszego życia. Dlatego Chrystus przypomina swoim uczniom: „Strzeżcie się, żeby was nie zwiedziono…”. Bowiem nie jednego człowieka zwiodła pogoń za sensacją, za władzą, za majątkiem, za łatwizną życia.
 
A przecież nasze życie na ziemi nie jest wieczne. Bez względu na styl życia, wszyscy ludzie, zarówno sprawcy, jak i ofiary prześladowań, każdy człowiek doczeka osobistego dnia rozstania z tym światem. Tę prawdę przypomnieliśmy sobie w pierwszych dniach listopada.
 
Dzisiaj patrząc na świat, w jakim żyjemy, słuchając słów Pisma św., chciejmy zwrócić uwagę nie na termin końca świata, ale na biblijne drogowskazy, które mogą pomóc nam w przygotowaniu do spotkania z powtórnie przychodzącym Chrystusem.
Na pierwszym z drogowskazów jest droga wiary, która wymaga świadectwa, o jakim mówi Jezus w dzisiejszej ewangelii. Chodzi o świadectwo – odważne i pogodne; świadectwo wiary, wbrew murowi nienawiści, jaki wznosi się dokoła, wbrew samotności i izolacji, bo chrześcijanin wie, że nigdy nie jest sam: „dam wam wymowę i mądrość”. Chrystus jest z nami „przez wszystkie dni aż do skończenia świata”.
 
Drugi z ewangelicznych drogowskazów pokazuje na wytrwałość, przez którą - jak stwierdza Jezus – „ocalicie wasze życie”. Wytrwałość w szukaniu prawdy, wytrwałość w dochowywaniu wierności swoim poglądom, wartościom, zasadom moralnym. Jeśli nie chcemy pójść na kompromis z otaczającym nas złem, potrzebna jest wytrwałość zakorzeniona w chrześcijańskiej nadziei, że życie człowieka nie kończy się na ziemi.
 
Wreszcie trzeci z drogowskazów przedstawia nam św. Paweł w Liście do Tesaloniczan, którego fragment słuchaliśmy jako drugie czytanie. Apostoł pisze o pracy. Nie chodzi tutaj tylko o tę prace zawodową, która przynosi zysk, daje utrzymanie, której dziś brakuje dla wielu. Św. Paweł mówi o pracy, którą może podjąć każdy. Jest nią wszelki wysiłek człowieka, który stara się umacniać sprawiedliwość w ludzkiej społeczności. Codzienna praca, służba człowiekowi, przez którą wyrażamy sobie nawzajem szacunek i miłość. Chodzi o szczere zaangażowanie dla dobra człowieka, z którym mieszkam pod jednym dachem, który żyje obok mnie, którego spotykam na ulicy.
 
A zatem, programem chrześcijan, od wieków przygotowujących się na spotkanie z Chrystusem, który obiecał przyjść powtórnie, jest:
droga wiary, połączonej z odważnym świadectwem;
droga nadziei, która motywuje do wytrwałości;
i droga miłości, wyrażanej w codziennym wysiłku dla dobra człowieka.
 
Należąc do pokolenia żyjącego w niełatwych i być może ostatecznych czasach, chciejmy szczerze podjąć ten program, realizowany również przez naszych przodków.
Dlatego dziś szczerze wyznajmy wiarę w Jezusa Chrystusa, który przyjdzie..., „powtórnie przyjdzie w chwale, aby sądzić żywych i umarłych”.
Amen
 
Ks.Tomasz Raćkos SDS