logo
Sobota, 20 kwietnia 2024
Szukaj w
 
Posłuchaj Radyjka
kanał czerwony
kanał zielony
 
 
Rok A - Adwent - 3 niedziela

Na jakiego Boga czekamy?
Ks. Tomasz Chudy SDS 2004-12-12
Iz 35,1-6.10; Jk 5,7-10; Mt 11,2-11
Owiani mrokiem poranka czy wieczoru ludzie zmierzają do świątyń na Roraty. Dzieci niosą zapalone lampiony. Te maleńkie światełka są znakiem Adwentu. Za dwa tygodnie, rozświetlą radosnym blaskiem bożonarodzeniowe choinki. Już niedługo „rozweseli się pustynia i spieczona ziemia” naszej codzienności. Na kilka dni zapomnimy o stresującej pracy, zarabianiu pieniędzy, podręczniki i zeszyty szkolne beztrosko spoczną na półkach nie przypominając o zadanych lekcjach. Lecz pomimo tego, ze wystawy sklepowe, wielkie hale supermarketów przyoblekły się już w świąteczną szatę...czekamy, tak jak „rolnik czeka wytrwale na cenny plon ziemi, dopóki nie spadnie deszcz wczesny i późny”. Czekamy, bo czujemy, ze jeszcze nie jesteśmy gotowi do uroczystości, bo jeszcze nie ma kupionych prezentów, nawet mieszkania czekają na generalne porządki, bo jeszcze nie ustawiliśmy się w dłuższych niż zwykle kolejkach do konfesjonałów, by uporządkować sprawy duszy.
 
Przed chwilą zaśpiewaliśmy refren psalmu responsoryjnego: „Przybądź, o Panie, aby nas wybawić”. Nasze usta ułożyły się w słowa, a o czym pomyślały nasze umysły?
Przecież jesteśmy już wolni, podczas gdy inne narody walczą o swoją niepodległość, my zaś solidarnie wspierany te wysiłki, pamiętając naszą niewolę.
 
W modlitwie zapraszającej nas do wejścia w głąb dzisiejszej Liturgii Słowa i Eucharystii kapłan modlił się takimi słowami: „Boże, Ty widzisz z jaka wiarą oczekujemy świąt Narodzenia Pańskiego...”. Niezależnie od tego jak kreujemy nasz obraz chrześcijaństwa, jak postrzegają naszą wiarę nasi najbliżsi, sąsiedzi czy współpracownicy, Bóg zna prawdę o nas, bo widzi to, czego drugi człowiek zobaczyć nie może. Bóg widzi w jaki sposób czekamy na Niego.
 
Św. Jan Chrzciciel, jak mało kto świadomie oczekiwał na przyjście Jezusa, zapowiedzianego przez proroków, Mesjasza. Najpierw sam się przygotował: poszedł na pustynię by w ascezie szukać sensu swojej misji, potem nawoływał do nawrócenia, bo wiedział, że odwrócenie się od grzechów i pokuta są najlepszym sposobem by spotkać Jezusa. I co? Zamiast pochwały za dobre wypełnienie powołania dostał się do więzienia. Nawet nie mógł liczyć na to, ze Jezus „po znajomości” uwolni swego poprzednika.
W takiej sytuacji łatwo zwątpić, czasem nawet stracić wiarę, obrócić się na pięcie i odejść. Św. Jan znalazł sposób i wysłał swoich uczniów, by po prostu zapytali Jezusa: „Czy Ty jesteś Tym, który ma przyjść, czy tez innego mamy oczekiwać?”.
 
Czasem wydaje się nam, że nie mamy prawa pytać Boga o nic, nawet wtedy, gdy przeżywamy wątpliwości. Przeciwnie – św. Jan jest jest przykładem odwagi, on chce wiedzieć, chce zrozumieć zamiary Boga. Ale pytanie Jana nie jest cyniczne, być może zastanawia się nawet w swojej prawości, czy przez pomyłkę tak wielu ludzi, do których przemawiał, nie wprowadził w błąd. Tak postawione Bogu pytanie znajdzie zawsze odpowiedź. Uczniowie Jana wracają i opowiadają jak przedziwne rzeczy dzieją się za sprawą Jezusa, cuda, których żaden człowiek nie zdołałby wykonać... bo nawet umarli zmartwychwstają. Jan słyszy jeszcze więcej: „Między narodzonymi z niewiast nie powstał większy od Jana Chrzciciela”
 
Św. Jan nie był populistą. Nie mówił tego co ludzie chcieliby usłyszeć. Dlatego trafił do więzienia, stał się niewygodny, bo zagrażał zburzeniem ustalonego porządku rzeczy, bo chciał strącić z piedestału egoizm, a postawić w tym miejscu odwieczną miłość Boga miłosiernie spoglądającego na nawracającego się człowieka.
Doświadczył jednak św. Jan czegoś jeszcze bardziej niezwykłego: oto jego imię wypowiedziały usta Jezusa. Odtąd, gdy już zrozumiał sens swego posłania, zaczął się dla niego inny Adwent – oczekiwanie na ostateczne spotkanie z Jezusem. Oczekiwanie w więzieniu. Treścią zaś tego czekania stała się wierność i pewność, ze choć sponiewierany przez ludzi, u Boga znalazł uznanie.
Bo:
„Bóg dochowuje wierności na wieki,
uciśnionym wymierza sprawiedliwość,
Chlebem karmi głodnych (...)
Pan dźwiga poniżonych,
Pan kocha sprawiedliwych (...)
 
Czy na takiego Boga czekamy?
Nich nas nie przeraża heroizm św. Jana. To prawda, porównując nasze życie z Janowym i jego wiarę, wypada się uderzyć w piersi. Ale warto też usłyszeć, że „najmniejszy w królestwie niebieskim większy jest niż on”.
Nie przejmujmy się więc zbytnio, że nie postawią nam ludzie pomnika, że komisje śledcze nie rozwikłają wszystkich nieprawości, bo „Pan króluje na wieki”. Pytajmy Boga jak żyć i żyjmy według tego co usłyszymy od Niego. Kiedy się czeka warto umilić sobie czas rozmową.
 
Ks. Tomasz Chudy SDS