logo
Pi±tek, 19 kwietnia 2024
Szukaj w
 
Posłuchaj Radyjka
kanał czerwony
kanał zielony
 
 
Rok C - 5 niedziela zwykła

Lęk i zaufanie
Ks. Tomasz Raćkos SDS 2004-02-08
Iz 6,1-2.3-8; 1 Kor 15,1-11; Lk 5,1-11
Jednym z najczÄ™stszych pytaÅ„ zadawanych ksiÄ™dzu przez dzieci lub mÅ‚odzież jest zapytanie o powoÅ‚anie: „jak to siÄ™ staÅ‚o, że ksiÄ…dz zostaÅ‚ ksiÄ™dzem?” Ten sam temat powoÅ‚ania, czyli przyjÄ™cia zadania wyznaczonego przez Boga konkretnym ludziom, obecny jest w liturgii sÅ‚owa, przeżywanej piÄ…tej niedzieli zwykÅ‚ej. W czytanych fragmentach Biblii spotykamy trzech bohaterów, z których każdy żyÅ‚ w innej epoce i w różnych okolicznoÅ›ciach odkrywaÅ‚ osobiste powoÅ‚anie. RównoczeÅ›nie w tych okolicznoÅ›ciach powoÅ‚ania możemy znaleźć takie, które sÄ… wspólne wszystkim postaciom.
 
Pierwszym z biblijnych bohaterów jest prorok Izajasz, który żyjÄ…c w poÅ‚owie VIII w. przed narodzeniem Chrystusa, opisuje okolicznoÅ›ci swojego powoÅ‚ania, posÅ‚ugujÄ…c siÄ™ mistycznÄ… wizjÄ…. RozważajÄ…c treść pierwszego czytania, dowiadujemy siÄ™, że Izajaszowi towarzyszyÅ‚ lÄ™k w momencie, gdy stanÄ…Å‚ przed majestatem „Pana zastÄ™pów”. BÄ™dÄ…c dorosÅ‚ym mężczyznÄ…, woÅ‚aÅ‚ jak dziecko: „Biada mi! Jestem zgubiony!” (Iz 6,5). ByÅ‚ Å›wiadomy swoich sÅ‚aboÅ›ci, grzechów i niedostatecznego przygotowania do peÅ‚nienia wyznaczonej mu prorockiej misji. JeÅ›li ostatecznie zdecydowaÅ‚ siÄ™ na niÄ…, to tylko dziÄ™ki zapewnieniu anioÅ‚a, że odtÄ…d jego grzech zostaÅ‚ usuniÄ™ty.
 
Drugim bohaterem jest, dobrze nam znany, Szymon zwany Piotrem. Powołany przez Jezusa, ciągle przyglądał się Nauczycielowi z Nazaretu. Być może nie we wszystkim zgadzał się z Nim, a już na pewno, gdy chodziło o sposób łowienia ryb. Szymon miał tutaj własne zdanie. Nie spodziewał się, że zarzucając sieć wbrew zasadom sztuki rybackiej, wyciągnie na oczach tłumu takie mnóstwo ryb. Wtedy w sercu Szymona stało się coś dziwnego. Zamiast euforii radości, nieoczekiwanie pojawił się strach, lęk przed Jezusem z Nazaretu, który był nie tylko Panem jeziora i praw natury, ale przede wszystkim władcą ludzkich serc. To właśnie z powodu stanu swojego serca Piotr nagle zaczął błagać Jezusa, aby zostawił go w spokoju, aby odszedł. Wystraszył się, że oczekiwania Jezusa, kierowane pod jego adresem, zdecydowanie przerastają ludzkie możliwości. Piotr czuł się niegodnym i po ludzku nieprzygotowanym do przemiany z rybka w pasterza dusz.
 
Podobne poczucie niezasÅ‚użonego wybrania towarzyszyÅ‚o PawÅ‚owi z Tarsu, który poczÄ…tkowo nie należaÅ‚ do grona uczniów Jezusa. W LiÅ›cie do Koryntian nazywa on siebie „poronionym pÅ‚odem” i „najmniejszym z apostołów”. SwojÄ… życiowÄ… misjÄ™ i sposób jej realizacji Å›w. PaweÅ‚ zawdziÄ™czaÅ‚ nie wÅ‚asnemu wyksztaÅ‚ceniu czy pracowitoÅ›ci, ale przede wszystkim „Å‚asce Bożej”.
 
Wydaje siÄ™, że ta sama tajemnicza obecność lÄ™ku, wpisana jest również w historiÄ™ powoÅ‚ania współczesnych Å›wiadków wiary. Beatyfikowana na naszych oczach Matka Teresa z Kalkuty, zanim wyszÅ‚a na ulicÄ™ swojego miasta, byÅ‚a nauczycielkÄ… i jednÄ… z sióstr Zgromadzenia Matki Bożej LoretaÅ„skiej. Jak wspomina: „Po kilkunastu latach życia zakonnego, 16 sierpnia 1948 r. zamknęłam za sobÄ… drzwi i znalazÅ‚am siÄ™ sama na ulicach Kalkuty, doznaÅ‚am niezwykle silnego uczucia zagubienia, niemal lÄ™ku, który byÅ‚ trudny do przezwyciężenia”. W książce „Matka ubogich”, Renzo Allegri – zgÅ‚Ä™biajÄ…c historiÄ™ jej życia i powoÅ‚ania – pisze: „W tamtej chwili Matka Teresa zobaczyÅ‚a jasno i wyraźnie swoja nowÄ… sytuacjÄ™. ByÅ‚a zupeÅ‚nie sama. Sama, bez dachu nad gÅ‚owÄ…, bez pieniÄ™dzy, bez pracy, nie wiedzÄ…c, dokÄ…d pójść, by coÅ› zjeść i znaleźć schronienie na noc”. ZnalazÅ‚a siÄ™ w straszliwej sytuacji, w jakiej znajdowali siÄ™ ci ludzie, którym ona pragnęła „sÅ‚użyć”. Nie posiadaÅ‚a niczego poza wizjÄ… tego, co zamierzaÅ‚a realizować. „Polecenie”, jakie otrzymaÅ‚a od Jezusa w nocy 10 sierpnia 1946 r. byÅ‚o precyzyjnie okreÅ›lone: „sÅ‚użyć najuboższym poÅ›ród ubogich. Å»yć poÅ›ród nich i tak jak oni”.
 
Dziś, żyjąc w 2004 roku i zastanawiając się nad tajemniczym lękiem obecnym w historii powołania i bezpośredniego spotkania człowieka z Bogiem, wiemy, że zarówno bliska naszym czasom bł. Matka Teresa, jak również starotestamentalny prorok Izajasz czy apostołowie Piotr i Paweł, mimo towarzyszącego im ludzkiego lęku, niepewności i początkowego niezdecydowania, ostatecznie zrealizowali swoją życiową misję, spełnili swoje powołanie. Było to możliwe tylko dzięki temu, że ów lęk i strach zastąpili zaufaniem w Bożą pomoc. Wszyscy oni bardziej cenili współpracę z Bożą łaska niż posiadany potencjał osobistych zdolności.
 
Lęk i obawa, to naturalne uczucia towarzyszące każdemu rozsądnemu człowiekowi, w chwili podejmowania ważnych decyzji. Podobny lęk w momencie podejmowania decyzji dotyczącej drogi życia, kiedyś towarzyszył dzisiejszym mężom i żonom, współczesnym siostrom zakonnym, braciom czy kapłanom. Jednak ten lęk, tak często obecny przy podejmowaniu rozstrzygających decyzji życiowych, zaczyna nabierać wartości dopiero wtedy, gdy zamiast koncentrowania nas wyłącznie na sobie, wyzwala w człowieku nieograniczone zaufanie Bożej Opatrzności. To właśnie takim ludziom, którzy potrafią wypływać w życiowy rejs nie w pojedynkę, ale razem z Jezusem, świat ustępuje z drogi.
 
Każdy z nas uczestniczących w niedzielnej liturgii jest człowiekiem obdarzonym wieloma powołaniami. Wszyscy powołani jesteśmy do życia, powołani do miłowania, powołani do świętości i apostołowania. Są wśród nas osoby powołane do małżeństwa, powołane do rodzicielstwa i wreszcie ludzie powołani do życia we wspólnocie zakonnej lub powołani do służby kapłańskiej. Pozostajemy dziś wszyscy z pytaniem: czy w historii mojego życiowego powołania nastąpiła już zamiana ludzkiego lęku w nadprzyrodzone zaufanie? To właśnie od tej przemiany zależne są, nie tylko poszczególne połowy, ale wszystkie owoce całego mojego życia.
Amen.
 
Ks. Tomasz Raćkos SDS