logo
Czwartek, 28 marca 2024
Szukaj w
 
Posłuchaj Radyjka
kanał czerwony
kanał zielony
 
 
Rok C - 2 Niedziela Wielkanocna - Miłosierdzia Bożego

Szczęśliwi, którzy nie widzieli, a uwierzyli
Ks. Leszek Skaliński SDS 2007-04-15
Dz 5,12-16; Ap 1,9-13.17-19; J 20,19-31
Wieczorem, kiedy zalęknieni Apostołowie się zamykają przed ingerencją Żydów, bo przecież rozeszła się już wieść o zmartwychwstaniu Jezusa, i Żydzi mogli szukać Zmartwychwstałego pośród swoich uczniów, to nie był dobry moment na spotkanie Zmartwychwstałego Jezusa z tchórzliwymi uczniami. Jednak Jezus nie zwraca uwagi na brak odpowiedniego klimatu, nie zraża się, że może być źle przyjęty, łamie wszelkie kanony ludzkiej gościnności, oczekiwań, lęków. Co więcej łamie też prawa fizyki i natury, bo przechodzi przez zamknięte drzwi.
Ta postawa zalęknionych uczniów i zamknięte drzwi wskazują dla nas na coś więcej, mianowicie, że Jezusowi tak zależy na swoim uczniu, nawet tym pogubionym, że przychodzi również wówczas, gdy my się zamykamy.
 
Jednak w nas musi zaistnieć minimum dobrej woli, by On mógł się z nami spotkać. Przecież po swoim Zmartwychwstaniu Jezus nie ukazał się żadnemu ze swoich oprawców, bo w nich nie było nawet minimum dobrej woli. Nie zmienili swojego zatwardziałego serca i złego nastawienia nawet gdy im doniesiono w jakich nadzwyczajnych okolicznościach umierał Jezus. Nie wzruszyła ich prawda o zmartwychwstaniu, co więcej, arcykapłani próbowali ukryć tę prawdę przekupując strażników grobu.
Jezus, jako pierwsze orędzie, po zmartwychwstaniu kieruje do Apostołów słowa: „Pokój wam”.
 
Za wiele dobrego w naszym świecie nie może się stać, gdy nie ma pokoju, chodzi nie tylko o pokój zewnętrzna, ale wewnętrzny, bo on jest źródłem i podtrzymaniem pokoju zewnętrznego.
Jezus pokazuje uczniom swoje rany. Te rany są dowodem miłości Boga do człowieka i dowodem zwycięstwa życia nad śmiercią. One mocniej przemawiają niż nie jedno słowo.
W naszym życiu za dużo zdecydowanie jest pustych słów, a za mało dowodów w czynach o prawdziwej miłości, wartości i sensie życia.
 
Trudno jest uwierzyć, i możemy być wdzięczni Tomaszowi albo jeszcze bardziej Jezusowi, że wykorzystał brak wiary Tomasza, aby nas umocnić w wierze. Oto zraniony Chrystus miłością, przychodzi do Tomasza, zranionego niedowiarstwem. Zbawiciel pokazał Tomaszowi rany, które mu zadali oprawcy za Jego nieskończoną miłość do człowieka, ale i w ten sposób uzdrawia rany niedowiarstwa Tomasza. W ten sposób rany Jezusa nie są krwawiące i odrażające, stały się leczące dla niewierzącego Tomasza.
 
Zmartwychwstały Jezus dzisiaj leczy nas swoimi ranami. Leczy nie tylko naszą niewiarę w Niego, ale najbardziej leczy wszelkie przejawy zranionej ludzkiej miłości, która została wykorzystana, zniszczona, wystawiona na próbę, tak jak się to stało z próbą zniszczenia Jego miłości. W Chrystusie zmartwychwstałym i Jego ranach możemy leczyć naszą zranioną miłość poprzez najgłębszą, najczystszą i najpełniejszą Miłość, która doświadczyła cierpienia, w której znalazło się przebaczenie oprawcą i która przezwyciężyła śmierć. Miłość Chrystusa przeszła wszystkie najgorsze fazy niszczenia i nie została pokonana, co więcej wyszła zwycięsko i teraz jest do naszej dyspozycji.
 
Tomasz po zobaczeniu i dotknięciu ciała Pana Jezusa zrozumiał, że nie są to rany Jezusa w skutek których Jezus umarł na krzyżu. Wyznał coś więcej, że z ran Jezusa płynie miłość i łaska Zbawiciela. Ostatecznie to spotkanie pozwoliło Tomaszowi uwierzyć.
 
My nie możemy ujrzeć Pana oczyma naszego ciała, a tym bardziej dotknąć Jego ran. Jednak brak tego namacalnego doświadczenia, nie czyni naszej wiary mniej wartościową. Przeciwnie, jesteśmy błogosławieni dlatego, że nie widzimy, a jednak wierzymy. Jezus często podkreślał, że widzenie nie uszczęśliwia człowieka. Wiara to swego rodzaju wewnętrzne oczy, które otrzymaliśmy, byśmy mogli zobaczyć wiele rzeczy, niedostrzeganych przez nasze cielesne oczy.
 
Ks. Leszek Skaliński SDS