logo
Czwartek, 28 marca 2024
Szukaj w
 
Posłuchaj Radyjka
kanał czerwony
kanał zielony
 
 
Rok A - 2 Niedziela Wielkanocna - Miłosierdzia Bożego

Błogosławieni, których wiara nie rodzi się z widzenia
Ks. Leszek Skaliński SDS 2008-03-30
Dz 2,42-47; 1 P 1,3-9; J 20,19-31
Bohaterem dzisiejszej Ewangelii jest św. Tomasz, uczeń, który reprezentuje wszystkich postępujących ku autentycznej wierze powoli i wśród częstych upadków.
Dzisiejszemu człowiekowi nie jest trudno rozpoznać się w postawie św. Tomasza, który bardzo mocno ukazuje, że pokładanie tylko nadziei w przestrzeni rozumu, w tym co można zobaczyć, zauważyć, zmierzyć, zanalizować, przeliczyć, to w konsekwencji prowadzi człowieka do wielkich ograniczeń. Na tym wyłącznie nie buduje się spotkań z Bogiem. Przez to człowiek bardzo mocno okaleczony jest w sferze ducha, bo nie potrafi uznać tego, co przekracza naturalne, ludzkie zdolności.
Od takiego podejścia, to już tylko krok, aby Boga traktować pobieżnie, ignorować, albo całkowicie zaprzeczać Jego istnieniu.
 
W tej dzisiejszej scenie możemy odkryć, że Jezus, mimo iż zachowuje szczególne błogosławieństwo dla tych, którzy wierzą bez zastrzeżeń, to jednak zgadza się dać dodatkowy dowód wątpiącemu uczniowi. Jest pełen troski i starań o swojego niewiernego ucznia.
Taki jest Jezus, który przychodzi indywidualnie do zagubionego ucznia i potwierdza o swoim zmartwychwstaniu i życiu po to, by tak naprawdę uczeń zaczął żyć Jego zmartwychwstaniem i życiem.
 
Dla nas z tej sceny wypływają praktyczne wnioski, że gdy zaczynamy wątpić w wierze, a bardziej polegać na kwestiach rozumowych, to możemy spodziewać się, że Jezus nas nie opuści. Najlepiej można umocnić i odbudować swoją wiarę przez osobisty kontakt z Bogiem. Do św. Tomasza udało się Chrystusowi dotrzeć i uleczyć ukazując swoje rany. Nawet św. Tomasz nie potrzebował już ich dotykać. Jest to odpowiedź człowieka w tym momencie przemienionego przez obecność Pana, człowieka, którego oczyszczone zmysły stały się nagle zbędne.
 
Po dziś dzień Jezus swoimi ranami leczy zbolałe i chore ludzkie dusze. Przecież to one nieustannie wskazują na ogrom Bożej miłości dla każdego z nas.
Jezusowi, bardzo na tym zależy, byśmy wpatrując się w Jego rany leczyli nasze wątpliwości i niedowiarstwa. Co więcej, chce byśmy na rany współczesnego świata przykładali Jego święte rany i dokonali w ten sposób uleczenia i uzdrowienia śmiertelnie chorej ludzkości. W ten sposób wiara w zmartwychwstanie Chrystusa będzie mogła dotrzeć do cierpień ludzi nam współczesnych, otwierając ich na Dobrą Nowinę Boga, który, stawszy się człowiekiem, nie odrzucił cierpienia i śmierci, ale je przyjął.
 
Tylko wówczas, gdy my sami, tak wiele będziemy czerpali z Jego ran, to zraniona ludzkość uwierzy, choć bezpośrednio nie zauważy w nas Jezusowych ran. W ten sposób będzie rozszerzać się to piękne jedyne błogosławieństwo zapisane w Ewangelii św. Jana „Błogosławieni, którzy nie widzieli, a uwierzyli”.
Czyż dzisiaj przypadkiem dla wielu ludzi zaprzeczeniem na istnienie Boga, czyli niewiara nie jest nieodpowiednia widzialność czynów i zachowań chrześcijan?
 
Św. Tomasz przez tą długą i trudną drogę wątpliwości, nieufności, polegania na własnym rozumie, ale i umiejący otwierać się na nieskończoną cierpliwość Boga ostatecznie odkrywa to co najważniejsze i najcenniejsze, a wyraża w tym krótkim zdaniu: „Pan mój i Bóg mój!”
Niewiara Tomasza utwierdza i umacnia naszą wiarę tak byśmy mogli codziennie powtarzać jego słowa: „Pan mój i Bóg mój”, jako jej szczere i autentyczne potwierdzenie.
 
Ks. Leszek Skaliński SDS