logo
Czwartek, 25 kwietnia 2024
Szukaj w
 
Posłuchaj Radyjka
kanał czerwony
kanał zielony
 
 
Rok B - 18 niedziela zwykła

Od fascynacji rozmnożonym chlebem do kontemplacji Chleba żywego
Ks. Piotr Szyrszeń SDS 2009-08-02
Wj 16,2-4.12-15; Ef 4,17.20-24; J 6,24-35

"Rabbi, kiedy tu przybyłeś?"­ – to pytanie osób poszukujących Jezusa pozostało bez odpowiedzi! Zbieranie informacji o Jezusie jest ważne, ale nie najważniejsze. Jezus nie odpowiada na pytanie „kiedy” On przybył w konkretne miejsce, natomiast bardzo istotna dla Jezusa jest odpowiedź na pytanie „dlaczego” w to samo miejsce przyszły konkretne osoby, „dlaczego” szukały Jezusa. "W odpowiedzi rzekł im Jezus: «Zaprawdę, zaprawdę, powiadam wam: Szukacie Mnie nie dlatego, żeście widzieli znaki, ale dlatego, żeście jedli chleb do sytości…»" (J 6,26).

Św. Jan używa specyficznego języka. Pozostali trzej ewangeliści używają określenia "cud", "cuda", a św. Jan mówi o "znaku" czy o "znakach" (gr. "semeion", "semeia"). Cuda, których dokonuje Jezus są objawieniem mocy Jezusa, objawieniem Jego Bóstwa i chwały. Owszem, dokonując cudów Jezus pochylał się nad nędzą ludzką i zaspokajał potrzeby konkretnego człowieka. Niemniej, to czego nauczał i co czynił dla będących tego świadkami miało stawać się znakiem, precyzyjną wskazówką, "drogowskazem" wskazującym, że Jezus jest obiecanym Mesjaszem. Cud (jako znak) wskazuje na Sprawcę cudu! Jezus uświadamia tym, którzy do Niego przychodzą, że ich wzrok ciągle utkwiony jest w owej niewyobrażalnej ilości rozmnożonego chleba, że ciągle jeszcze kontemplują tę niezliczoną ilość bochenków, gdy tymczasem powinni utkwić oczy w Sprawcy owego rozmnożenia i kontemplować tajemnicę Boga-Człowieka.

"Szukacie Mnie nie dlatego, żeście widzieli znaki, ale dlatego, żeście jedli chleb do sytości…" Jezus uświadamia mi (nam), jak różne mogą być motywacje szukania Go. Jezus uświadamia tym, którzy do Niego przychodzą motywy, które rzeczywiście nimi kierują. Ci ludzie mogli sobie uświadomić to, jak bardzo ludzkie potrzeby kierowały nimi i ich poszukiwaniem Jezusa: mieć pokarm za darmo i na każde zawołanie. A ja? Dlaczego idę za Jezusem? Jakie pragnienia rodzą się w moim sercu? Co Jezus miałby mi dzisiaj dać? Jaki problem miałby dziś rozwiązać? Warto to sobie uświadomić, warto podjąć rozmowę z Jezusem, aby On mógł mi to uświadomić. Warto, podjąć taką rozmowę  z Jezusem, bo można tak bardzo skupić się na oczekiwaniu jakiegoś konkretnego prezentu od Jezusa, bo można szukać uparcie odpowiedzi na konkretne pytanie, podczas gdy Jezus chce mi objawić coś innego o sobie i o mnie, może chce dać mi inny prezent, może przede wszystkim chce dać mi siebie samego.

Jezus uwidacznia tłumom ich bardzo ludzkie racje pójścia za Nim. Po tym, co usłyszeliśmy, moglibyśmy mylnie wywnioskować, że ludzie spotykający się z Jezusem to zwyczajni ciekawscy, poszukiwacze sensacji, osoby zaabsorbowane tylko swoimi potrzebami i ich zaspokojeniem. Moglibyśmy mylnie wywnioskować (może już tego doświadczyliśmy, że można się pomylić opisując drugiego człowieka poprzez jedną rozmowę, której byliśmy świadkami, poprzez jedno usłyszane zdanie, jedną sytuację czy jeden zobaczony gest), że ludzie spotykający się z Jezusem to zwyczajni ciekawscy, ale dalsza część rozmowy ujawnia nam bogactwo ich wnętrza, które kryje się pod tym płaszczykiem ciekawości czy ludzkich tylko wydawałoby się potrzeb. Jezus wydobywa to bogactwo.

Mocna ("Zaprawdę, zaprawdę powiadam wam…") i konkretna, dotykająca do żywego, osądzająca pragnienia i myśli serca (por. Hbr 4,12), odpowiedź Jezusa skłania słuchaczy do refleksji i zadania pytania, które w istocie wyraża ich głębokie pragnienie "wykonywania dzieł Bożych". Odpowiedź Jezusa skłania słuchaczy do postawienia otwartego pytania: "cóż mamy czynić…?". Jezus chce i dziś dokonać takiego małego czy większego "wykopaliska" w naszych sercach, by odkryć głębsze pragnienia, może dotąd nieuświadomione, i gotowość pełnienia woli Boga. Jezus chce pomóc nam odkryć, że prawda o nas nie wyczerpuje się w banalnych pytaniach które zadajemy, w banalnych rozmowach które podejmujemy, w tylko ludzkich potrzebach, które odczuwamy. Są w nas potrzeby i pragnienia głębsze. Jezus uczy nas też widzenia, nazywania i porządkowania pragnień obecnych w naszych sercach. «Na tym polega dzieło zamierzone przez Boga, abyście uwierzyli w Tego, którego On posłał» (J 6,29). To jest unum necessarium, jedyna rzecz konieczna, ze wszystkimi jej konsekwencjami praktycznymi, życiowymi i codziennymi z niej wynikającymi.

Ludzie spotykający się z Jezusem proszą Go o jakiś "znak", aby mogli uwierzyć. My (tu jesteśmy bardzo podobni do tamtych ludzi) też skłonni jesteśmy wystawiać Boga na próbę, żądać dowodów, a nawet ściśle wyznaczać Bogu to, co powinien zrobić, abyśmy uwierzyli. Jezus na tę prośbę odpowiada: «…Ojciec mój da wam prawdziwy chleb z nieba…». [w oryginale greckim NT «…Ojciec mój daje wam chleb z nieba prawdziwy. Bowiem chlebem Boga jest schodzący z nieba i życie dający światu»] (J 6,32-33). Znak, o który prosicie nie będzie udzielony w przyszłości. Ten znak jest wam właśnie udzielany, dzieje się na waszych oczach. «Ojcowie nasi jedli mannę na pustyni…» (J 6,31) - tak Bóg w sposób konkretny codzienny interweniował w życiu Izraela na pustyni, okazał narodowi swe zatroskanie, swą opatrznościową obecność. Taki znak z historii przywołali rozmówcy Jezusa. Na ich prośbę, by dawał im zawsze tego chleba, który daje Ojciec, Jezus wskazuje na siebie: «Jam jest chleb życia» (J 6, 35), "to Ja jestem Znakiem, o który prosicie", "Ja jestem chlebem żywym, «który z nieba zstępuje i daje życie światu» (J 6,33).

Dziś jesteśmy zaproszeni do wpatrzenia się w Jezusa i kontemplowania Jego jako Znaku, który daje nam Ojciec. Bóg, który mógłby ciągle zsyłać ludziom mannę i przepiórki, który mógłby rozmnażać - a nawet stwarzać - codziennie chleb dla tłumów, staje się Chlebem i sam odczuwa głód fizyczny. Staje się zwyczajnym człowiekiem, urodzonym w "mieście chleba = Betlejem", zamieszkałym w zwyczajnym Nazarecie i to przez 30 lat, stanie się chlebem połamanym na Golgocie. Mógłby okazywać troskę o swój lud i bliskość przez cuda dokonywane z wysokości nieba, a stał się tak trudnym do zrozumienia dla wielu znakiem; znakiem, wokół którego dziś się jako Kościół się gromadzimy.

Jesteśmy dziś zaproszeni do wpatrzenia się w Jezusa obecnego pod postacią chleba w Najświętszym Sakramencie, obecnego w ukryciu tabernakulum, i kontemplowania Jego jako Znaku, który jest nam dany. W encyklice o Eucharystii w życiu Kościoła papież Jan Paweł II przypomniał: Kościół, to znaczy my, "otrzymał Eucharystię od Chrystusa, swojego Pana, nie jako jeden z wielu cennych dar ów, ale jako dar najcenniejszy, ponieważ jest to dar z samego siebie, z własnej osoby w jej świętym człowieczeństwie, jak tez dar Jego dzieła zbawienia" (EdE 11).

Ks. Piotr Szyrszeń SDS