logo
Sobota, 20 kwietnia 2024
Szukaj w
 
Posłuchaj Radyjka
kanał czerwony
kanał zielony
 
 
Rok A - Niedziela Palmowa

Jezus jako skazaniec
Ks. Leszek Skaliński SDS 2014-04-13
Iz 50,4-7; Flp 2,6-11; Mt 26,14-27,66
Przewodnikiem po ostatniej drodze życia Jezusa w dzisiejszej liturgii jest ewangelista Mateusz. Wydarzenia z tych ostatnich dni Jezusa toczą się w dobrze znanych nam miejscach (Wieczernik, Góra Oliwna, ogród Getsemani, pałac najwyższego kapłana Kajfasza i Wysokiej Rady, pretorium rzymskie z Piłatem na czołowym miejscu, Droga Krzyżowa, Kalwaria i ostatnie miejsce, czyli Boży Grób). Sporo jest tych miejsc, które jednocześnie odkrywają różnorodność ludzkich postaw. Trudno jest nawet wybrać to miejsce, przy którym należałoby się dłużej zatrzymać i szerzej je omówić.

Te dwa rozdziały z Ewangelii wg. Mateusza (26-27), które są dzisiaj zaproponowane w liturgii składają się na szereg obrazów, które się nakładają, dramatyzują, trzymają w ciągłym napięciu, ale ostatecznie autor chce nam zwrócić uwagę, że w taki sposób i w tych licznych miejscach, pośród takich a nie innych ludzi, następuje zbawienie świata.

W całym tym tekście liturgicznym można odgadnąć zamysł autora, któremu zależy na podkreśleniu pewnej odwrotności. To niewinny Jezus zostaje skazany, a winny Barabasz uwolniony. Jezus, który jest Najwyższym Sędzią tego świata, staje cichy i pokorny wobec różnych ziemskich sądów i sędziów. W trakcie dźwigania krzyża, to Szymon z Cyreny zostaje przymuszony, by Jezusowi pomóc.

Wszystkie te odwrotności uświadamiają nam, jak liczne są paradoksy w życiu, że to niewinni cierpią, a często pomimo swoich doświadczeń życia są obciążani dodatkowo kolejnymi, nie swoimi ciężarami. Jak ciężkie jest wówczas dźwiganie krzyża, od którego próbują uwalniać się i zrzucać na innych ci, którzy chcą przeżywać życie: łatwo, miło i przyjemnie. Dla nich strasznym trudem jest przyjmowanie ciężaru odpowiedzialności za siebie, za innych, za świat. Banalnie traktują ciężar i znaczenie wypowiadanego przez siebie słowa, przyjętych zobowiązań i publicznie deklarowanej wierności w życiu małżeńskim, kapłańskim, zakonnym. Łatwo jest takim ludziom uciekać w świat pełen iluzji, zajmować się rzeczami małoznaczącymi. Tylko w krótkiej perspektywie można uciec od życiowych trudności i problemów. Jednak po pewnym czasie widzimy, że człowiek, który wybrał taką właśnie drogę obciąża się sam jeszcze mocniej.

Natomiast ten, który dźwiga wytrwale swój i może jeszcze narzucony przez innych ciężar, staje się silny, coraz bardziej odpowiedzialny, choć czasami jemu samemu wydawało się, że tego krzyża już dłużej nie udźwignie.

W dzisiejszej Ewangelii wpatrujemy się w Jezusa, który niesie ciężar krzyża niezasłużonego. Wysoka Rada z Kajfaszem na czele z nienawiści do Jezusa posłużyła się fałszywymi zeznaniami, by się Go pozbyć. Piłat z chęci pokazania się jako dobry przywódca dla członków Wysokiej Rady i podburzonego ludu wydaje wyrok niesprawiedliwy i nawet przestroga własnej żony nie daje rezultatów opamiętania i nie przynosi sprawiedliwego obiektywizmu.
Jezus bierze na siebie ciężar niezasłużony. On bierze na siebie ciężar nienawiści przywódców Izraela, bierze krzywoprzysięstwo świadków, układność Piłata i fałszywe podburzenie tłumu, przyjmując wołanie tłumu: „Na krzyż z nim!”

Jak często w swoim własnym życiu spotykamy się z tego samego typu zachowaniami. Czy nasza reakcja jest taka sama jak Jezusa?

Jezus w ostatniej swoje drodze ziemskiego życia podjął takie wyzwania, wziął na siebie wielką „falę” złych ludzkich zachowań, których my nawet w pojedynczych, może małoznaczących wydarzeniach często nie jesteśmy wstanie podjąć. Jezus był świadomy, że nam będzie bardzo trudno przyjąć niesprawiedliwość innych. On pokazał każdemu z nas, że wybór takiej drogi życia jest jednak możliwy.

Musimy wciąż pamiętać, zwłaszcza gdy będą na nas spadać niesprawiedliwe wyroki, trudne i niezrozumiałe wydarzenia, że Jezus przed nami przeszedł tę drogę. On pięknie swoim krzyżem wyznaczył każdemu z nas bruzdę, byśmy ze swoim krzyżem nigdy nie wypadli z tak ważnego szlaku.

Chrystus konając na krzyżu „wykrzyczał” wszystkim, tym którzy go zawiedli i swoim oprawcom, całą swoją miłość. Potrzeba, abyśmy w tych dniach Wielkiego Tygodnia, temu krzykowi dali się przeniknąć i pozwolili dotrzeć w głębię naszych serc i czynów.
 
ks. Leszek Skaliński SDS
 
Inne homilie na tę niedziele
__________________________________________________________________________________________
Propozycje kazań można wysyłać na adres: redakcja@katolik.pl