logo
Czwartek, 25 kwietnia 2024
Szukaj w
 
Posłuchaj Radyjka
kanał czerwony
kanał zielony
 
 
Rok A - 2 Niedziela Wielkiego Postu

Wieczna wojna
Ks. Tomasz Chudy SDS 2005-02-20
Rdz 12,1-4; 2 Tm 1,8-10; Mt 17,1-9
W dyskusjach na temat rozmaitych zjawisk społecznych, dość często można usłyszeć stwierdzenie, ze świat się szybko zmienia. Pomyśleć wystarczy choćby o sposobach komunikacji, którą umożliwia i ułatwia globalna sieć informatyczna. Doskonale radzące sobie z tym młode pokolenie daleko wyprzedza swoich rodziców.
 
W sobie samych obserwujemy rozliczne zmiany. Przybywa nam lat, siwych włosów na głowie. Weszliśmy w nowy czas roku liturgicznego, kolejny w naszym życiu Wieki Post. Jest to czas inny niż pozostałe dni w roku. Przynagla nas bowiem, by pozostawić za sobą wspomnienia karnawału i udać się w drogę tak jak Abram, „jak mu Pan rozkazał”.
 
Rozkazów słucha się w wojsku, na poligonie, w czasie bitwy. Dowódca musi mieć pewność, że dzięki nim doprowadzi podwładnych do maksymalnej sprawności, podwładni muszą mieć zaufanie do wydającego rozkazy.
 
Zwykło się mówić, że Wielki Post jest czasem niezwykłej łaski Pana Boga. We wspólnotach parafialnych pojawiają się rekolekcjoniści, by pomóc nam odnowić więź z Bogiem, w świetle rozważań, nauk i kazań na nowo przemyśleć swoje życie, nieco zwolnić jego tempo, dać szansę naszej duszy nie tylko pragnąć dobra i pozostać w sferze pobożnych życzeń, ale zrealizować te postanowienia, które pozwolą choć odrobinę ale faktycznie zmienić nasze życie.
 
Tutaj może zacząć się problem. Bo to wyjście poza utarte schematy, przyzwyczajenia jak choćby szybko mówione w drodze pacierze. Świadomy zwrot ku Bogu, to nic innego jak wypowiedzenie wojny szatanowi. W dobie nuklearnych zagrożeń i terroryzmu trudno słuchać o wojnie. Ale ta wojna miedzy dobrem a złem dzieje się naprawdę. Jej najbliższa przestrzeń to nasze sumienie. Tam właśnie dokonują się nieraz dramatyczne wybory poprzedzone pytaniem: Pójść za głosem Boga czy wybrać pokusy szatana? To tak jak na polu walki: bić się w imię słusznej sprawy, czy ratować się dezercją? Św. Paweł mówi: „Weź udział w trudach i przeciwnościach znoszonych dla Ewangelii według danej mocy Boga...”. Jest to wezwanie do odważnego stawienia czoła trudnościom, pokusom i zasadzkom, które przygotowuje nam nieprzyjaciel Boga. Dlatego Wielki Post to czas wielkiej łaski, by w zmaganiu się z przeciwnościami jeszcze bardziej mogło triumfować Boże Miłosierdzie, w którym pokładamy nadzieję, jak przed chwilą śpiewaliśmy w refrenie psalmu.
 
Wojna jest wygrana, ale bitwa nieskończona. To tylko pozornie paradoks, bo w przestrzeni czasu ciągle przybywają nowe zastępy, nowe pokolenia ludzi, którzy w zmieniających się nieustannie okolicznościach życia muszą wkraczać na odwieczne pole walki.
 
Stado owiec bez pasterza jest bezbronne, żołnierze bez dowódcy, nieskuteczni. To ciekawe, ze właśnie w takim czasie, gdy rozpoczynany nasze wielkopostne zmagania, mamy szansę wybrać się z Jezusem na górę Tabor i usłyszeć z wiarygodnych ust o Jego niezwykłej przemianie. Z jednej strony wojna, a z drugiej sielanka, której poddali się apostołowie. Było im tak dobrze, ze chcieli pozostać na górze przemienienia. Któż by chciał doświadczywszy nieba stamtąd uciekać?
 
Ale przemienienie Jezusa na górze to tylko etap, kolejny stopień wtajemniczenia Apostołów w dzieło, które zaplanował Bóg – zbawienie ludzkości. Nie najważniejsze jest tu przeżycie szczęścia, którego Jezus pozwolił im doświadczyć. Ważniejszy jest głos Ojca: „To jest mój Syn umiłowany (...) Jego słuchajcie”. Wydaje się nam czasem, ze wypełnia nas szczęście, dziękujmy za nie Bogu, ale nie zapomnijmy tych najważniejszych słów. One mają w nas zbudować zaufanie do Boskiego Dowódcy, który „jest naszą pomocą i tarczą”. Przemienienie to również zapowiedź zmartwychwstania Jezusa, „który przezwyciężył śmierć, a rzucił światło na życie i na nieśmiertelność przez Ewangelię”.
 
Głupim byłby ten, kto wiedząc o wygranej wojnie, uciekłby z pola bitwy lub przeszedł na stronę przegranego. Pozwólmy dotknąć się Jezusowi, który do nas mówi: „Wstańcie, nie lękajcie się!”
 
Ks. Tomasz Chudy SDS