logo
Pitek, 19 kwietnia 2024
Szukaj w
 
Posłuchaj Radyjka
kanał czerwony
kanał zielony
 
 
Rok C - 3 niedziela zwykła

Ciężkie czasy ateisty
Ks. Tomasz Chudy SDS 2007-01-21
Ne 8, 1-4.5-6.8-10; 1 Kor 12,12-30; Lk 1,1-4;4,14-21
Św. Łukasz urodził się w Antiochii, mieście stu religii i stu języków. Wcześniej był poganinem.
W jednym z portali internetowych przez chwile rzucał się w oczy artykuł zatytułowany: „Ciężkie czasy ateisty”. Autorka artykułu przytacza wypowiedzi ludzi, którzy odeszli od Kościoła, niekiedy muszą ukrywać ten fakt przed najbliższymi; cytuje również opinie znawców zjawiska. Jedna z nich wypowiedziana ustami socjologa brzmi następująco: „U nas od dawna ateiści żyją jak katolicy, a katolicy jak ateiści. Na co dzień nic ich nie różni”. Tej wypowiedzi daleko do naukowej poprawności, myślę jednak, że autorowi chodziło raczej o to, by zaznaczyć fakt, że w Polsce (i nie tylko u nas) żyje wielu ludzi pozornie po katolicku oraz tacy, którzy oficjalnie i formalnie z dala od Kościoła próbują żyć według zasad, które bliskie są, o ile nie tożsame z Ewangelią. Smutna jest konkluzja wspomnianego artykułu ujęta w podtytuł: „Religia usługowa”, a w nim wyznanie, że „ateiści czują się osaczeni. Mówią, że Kościół niepotrzebnie tak bardzo manifestuje swoją siłę” oraz prognoza dla Kościoła: „że religia w Polsce zacznie się prywatyzować. - Kościół przestanie być drogowskazem, zacznie być miejscem, gdzie są serwowane usługi religijne. Jeśli będziemy potrzebowali, to skorzystamy. Jeśli nie, to sobie to jakoś inaczej zorganizujemy”.
 
W zasadzie nic optymistycznego. Ale przecież przed chwilą usłyszeliśmy Boże Słowo. W końcowym fragmencie pierwszego czytania z Księgi Nehemiasza zabrzmiało zdanie: „A nie bądźcie przygnębieni, gdyż radość w Panu jest ostoją waszą”. Trzeba koniecznie zauważyć, że ta sytuacja miała miejsce w czasie, gdy naród po powrocie z niewoli uczestniczył w wielkim zgromadzeniu, w czasie którego bardzo uroczyście czytana była Księga Prawa. Ale naród nie tylko słuchał. Ten naród, zgnębiony przecież ale powracający do wolności, także odpowiedział: „Amen! Amen!”. To słowo kończące nasze modlitwy, tak często wypowiadane przez nasze usta oznacza: niech tak się stanie. „Amen” to nie jest tylko słowo, to wyrażenie woli przyjęcia usłyszanego słowa.
 
W refrenie Psalmu zaśpiewaliśmy: „Słowa Twe, Panie, są duchem i życiem”. Taki cenny skarb mamy w Kościele: Słowo samego Boga. W uroczystych celebracjach Mszy Św. uroczyście przynosi się do ołtarza Księgę Słowa Bożego zwaną Ewangeliarzem, z której odczytuje się Boże Słowo, a potem przewodniczący liturgii tą księgą błogosławi uczestników. Przenieśmy to na grunt naszego codziennego życia. Skoro we Mszy Św. tak bardzo akcentowane jest Boże Słowo, może trzeba się zastanowić czy równie ważne miejsce zajmuje ono w naszym życiu? Na pewno Biblia znajduje się w większości domów, w czasie wizyty duszpasterskiej wyciągnięta z półki, może z koniecznością jej odkurzenia. Ta księga z pewnością chciałaby żyć także naszym życiem, a nie tylko milcząco przyglądać się z półki naszym próbom poskładania życia w jakąś sensowną całość. Biblii w domu oznacza, że zgadzamy się gościć w nim samego Boga. Mało jednak zrozumiała jest postawa gospodarzy, którzy swoim gościom krępują ręce i nogi, i na dodatek zaklejają usta.
 
Wiele się obecnie mówi o rozliczeniach z przeszłością. Trudna jest ta droga do wolności. Jednak w czasie zniewolenia, propagowania kłamstwa, niszczenia ludzi, o paradoksie, polskie świątynie często wypełnione po brzegi, a słuchający uczestnicy Mszy Świętych, by posłużyć się obrazowym stwierdzeniem, „wisieli na ustach” duszpasterzy głoszących kazania, szczególnie cenieni byli Ci spośród przemawiających, którzy nie bali się mówić prawdy. Zarówno we fragmencie Księgi Nehemiasza oraz w dzisiejszej Ewangelii, oprócz czytania ze Świętej Księgi, mamy do czynienia z wyjaśnieniem jej sensu. Taki cel ma właśnie homilia zwana potocznie kazaniem. Jest jednak różnica, bowiem homilia jest wyjaśnieniem tekstów Liturgii Słowa Bożego z propozycją zaaplikowania ich w życiu codziennym, kazanie natomiast najprościej mówiąc wiąże się bardziej z jakimś wydarzeniem, takim jest np. kazanie odpustowe. Mam wrażenie, że w czasach zniewolenia więcej wysłuchaliśmy kazań niż homilii. Była w nas tęsknota za prawdą, wolnością. I dzięki Bogu, z tej niewoli już powracamy. Może właśnie teraz jest czas, aby w wielkim zgromadzeniu polskiego katolicyzmu usłyszeć to wszystko, co chce nam Bóg powiedzieć. Sam Jezus mówi do nas: „Dziś spełniły się te słowa Pisma, któreście słyszeli”, a usłyszeliśmy: „Duch Pański spoczywa na mnie, ponieważ mnie namaścił i posłał mnie, abym ubogim niósł dobrą nowinę, więźniom głosił wolność, a niewidomym przejrzenie; abym uciśnionych odsyłał wolnych, abym obwoływał rok łaski od Pana”.
 
Wsłuchanie się w Boga przez Jego Słowo i świadome przyjęcie jego treści, a także Osoby (Słowa, które stało się ciałem) oraz zgoda i wola na jego realizowanie w życiu przynosi pokój ducha, wewnętrzne wyzwolenie, a w konsekwencji radość.
 
Proszę zauważyć, że człowiek niedoinformowany, posiadający niekompletną wiedzę jest zaniepokojony, czasem agresywny. Treść Ewangelii, chociaż czasem trudna do przyjęcia i wymagająca konkretnych postaw daje człowiekowi w pełni zanurzonemu w Boże Słowo pokój, radość i siłę. I nie po to by kogoś osaczyć, ale by pokazać, że dusza nakarmiona Słowem Boga raduje się Jego obecnością, co widać na zewnątrz w postawach miłości i afirmacji tych, którzy rozmaitymi sposobami próbują dochodzić do Prawdy.
 
„Prawo Pańskie jest doskonałe i pokrzepia duszę (...)
Jego słuszne nakazy radują serce,
Jaśnieje przykazanie Pana i olśniewa oczy”.

A zakończeniem niech będzie świadomie wypowiedziane: „Amen”
 
Ks. Tomasz Chudy SDS