logo
Czwartek, 25 kwietnia 2024
Szukaj w
 
Posłuchaj Radyjka
kanał czerwony
kanał zielony
 
 
Rok C - 31 niedziela zwykła

Zdrowa Ambicja
Ks. Rafał Masarczyk SDS 2007-11-04
Mdr 11,22-12,2; 2 Tes 1,11-2,2; Lk 19,1-10
Arystoteles w swojej Etyce Nikomachejskiej zajmował się także problemem cnoty. Zgodnie z jego poglądami cnota jest środkiem między dwoma przeciwstawnymi wadami. Wśród cnót wymienianych przez filozofa znajdujemy zdrową ambicję, która jest pośrodku między niezdrową ambicją i inercją. Pierwsza wada polega na tym, że ktoś pragnie więcej czci niż potrzeba i pragnie jej z niewłaściwego źródła. Natomiast człowieka cierpiący na inercję nie pragnie nawet tych objawów czci, które są nagrodą za czyny moralnie pięknie.
 
Dalej Arystoteles zauważa, że czasami chwali się człowieka za bardzo ambitnego za jego męskość i umiłowanie tego co moralnie piękne. Człowieka bez ambicji natomiast za jego wstrzemięźliwość i umiarkowanie. Filozof uważa, że przyczyną takich błędnych ocen jest to, że w języku greckim nie ma odpowiedniego słowa na określenie tej cnoty, czyli złotego środka.
 
W języku współczesnym ambicję rozumiemy trochę inaczej. Człowiek ambitny to ktoś, kto potrafi dążyć do wyznaczonego przez siebie celu. Inaczej mówiąc to ktoś, kto chce coś osiągnąć. Cel może być różny, może być to stanowisko, a może to być jakiś poziom wiedzy. Niedobra ambicja to taka, gdy dąży się do moralnie złego celu, lub dąży się do dobrego celu, ale w sposób niemoralny. Złodziej, który dąży do zdobycia nie swojego przedmiotu trudno nazwać człowiekiem ambitnym. Tak zwany „wyścig szczurów”, polegający na bezwzględnej walce o awans w pracy, jest także przykładem niezdrowej ambicji. Wprawdzie cel jest dobry, gdyż chęć pięcia się po szczeblach kariery nie jest same w sobie czymś złym. Natomiast „wyścig szczurów” polega na niszczeniu konkurencji do danego stanowiska przez poskładanie przysłowiowej „świni”, donosy na kolegów itp. W tym przypadku wprawdzie cel jest dobry, ale środki są niegodziwe. W związku z tym takie dążenie także nie nazwiemy zdrową ambicją.
 
W ramach niezdrowej ambicji mamy do czynienia także z sytuacją, gdy ktoś pragnie wypełniać funkcję, do której się po prostu nie nadaje. Przykładowo gdyby ktoś chciał zostać muzykiem, kiedy nie posiada słuchu muzycznego.
 
Człowiek, któremu brak ambicji to ktoś, kto nie dąży do niczego. Takiej osobie wydaje się, że nic nie potrafi, dlatego nie warto podejmować żadnych wysiłków. Taki stan inercji można mieć także wtedy, gdy ma się niewłaściwy obraz świata. Może się wydawać takiemu człowiekowi, że potrafi dany cel osiągnąć, ale wszyscy ludzie są źli, dlatego na pewno ktoś podstawi mu nogę, dlatego nie warto podjąć jakikolwiek wysiłek.
 
U źródeł niezdrowej ambicji jak i braku ambicji leży niewłaściwe przeżywanie swojej własnej wartości. W pierwszym przypadku bardzo wielka aktywność ma przekonać otoczenie o wartości danej osoby i sam zainteresowany w ten sposób przekonuje siebie, że jest coś wart. Natomiast w przypadku braku ambicji człowiek wycofuje się z aktywności. Zdrowa ambicja jest wyrazem zdrowego poczucia własnej wartości. Taki człowiek bowiem wie, że są cele które może osiągnąć i takie, do których nie powinien dążyć bo się do nich nie nadaje, albo też cele te są złe. Nie wszystko więc musi osiągną bo i tak jest wartościowym. Podobnie taki człowiek wie, że czasami nie warto pewnych celi osiągnąć, kiedy droga do nich prowadząca jest niemoralna. Wie także, że warto sobie stawiać jakiś cel i do tego dążyć, bo to zmusza człowieka do twórczego rozwoju.
 
Najlepiej poczucie swojej wartości budować przez rozwój swojego życia religijnego. Zwróćmy uwagę na słowa z księgo Mądrości: „Miłujesz bowiem wszystkie stworzenia, niczym się nie brzydzisz, co uczyniłeś, bo gdybyś miał coś w nienawiści, nie byłbyś tego uczynił.” (Mdr 11,22-12,2) Bóg więc kocha każdego z nas osobno, gdy tak nie było to byśmy nie zaistnieli. Dostateczny to powód by poczuć swoją wartość dziecka Bożego.
 
Podobnie jak zauważył Zacheusz, który znajdował się w tłumie ludzi i powiedział do niego: „Zacheuszu, zejdź prędko, albowiem dziś muszę się zatrzymać w twoim domu.” ( Łk 19, 1-10), widzi nas w wśród miliarda ludzi na ziemi, każdego z osobna. On także przemawia do każdego z nas osobno. Nie traktuje nas jak bezimienny tłum. Chce także zamieszkać w naszym domu to znaczy w naszym życiu. Z tego faktu możemy czerpać poczucie naszej własnej wartości.
 
ks. Rafał Masarczyk SDS