logo
Czwartek, 28 marca 2024
Szukaj w
 
Posłuchaj Radyjka
kanał czerwony
kanał zielony
 
 
Rok A - 4 Niedziela Wielkiego Postu

Jak Błoto na oczach
O. Andrzej Prugar OFMConv 2008-03-02
1 Sm 16,1.6–7.10–13; Ef 5,8–14; J 9,1.6–9.13–17.34–38
Historia uzdrowienia niewidomego od urodzenia jest wydarzeniem, które opisuje drogę z ciemności do światła; drogę wiary każdego z nas. Owszem  mówi o świadomym dojściu do przyjęcia łaski chrztu św. przez pierwszych chrześcijan, problemach związanych z życiem według wiary (prześladowaniach, niezrozumieniach, cierpieniach). Dla nas jednak – już ochrzczonych w dzieciństwie – Wielki Post jest czasem odkrywania, badania stanu naszej wiary, nawracania się jak mówi bardzo dobitnie starożytny tekst modlitwy z Sakramentarza Mozarabskiego (IX w): „Jezu… spraw, aby słudzy Twoi zostali oczyszczeni ze swych grzechów przez długi chrzest – chrzest łez, jak już raz zostali oczyszczeni przez łaskę tego chrztu, który był zapowiedziany przez ową sadzawkę, w której niewidomy odzyskał światło. Obyśmy mogli jak i on stać się zwiastunami Twojej chwały i świadkami Twojej łaski”.   
 
Około dwóch lat trwały zmagania z nowotworem Barbary. Dziękując Bogu, że po wielu latach oczekiwania z mężem na dziecko, znalazła się w stanie błogosławionym, został wykryty u Barbary  nowotwór złośliwy – ziarnica. Wśród zmagań, cierpienia i wielu łez o utrzymanie ciąży, radioterapii, kolejnych badań i pobytach w szpitalach, oboje z mężem postawili sobie cel: walczyć o życie żony, dziecka oraz wychować dziecko. Mateusz urodził się i dobrze się rozwija. Kilka osobistych słów Michała – męża Barbary: „Prosiłem Boga o jedno, aby dał mi czas…cudem było to, że czas dostałem… nie traciliśmy go na zabobony czy histerie (…) Bóg nie jest kosmicznym sadystą, choroba to nowy plan, coś do przepracowania”. Z powodu choroby Barbara w ostatnich chwilach nie mogła przyjmować Komunii Św. Kapłan przynosił Najświętszy Sakrament i kładł Jezusa na dłonie cierpiącej żony i matki. Wszyscy modlili się w ciszy…. Barbara zmarła. Mąż czyta zapiski z ostatnich tygodni życia żony. „Miłość to nie słodkie wzdychanie, miłość to konkret: 'Prasuj Mateuszowi ubranka', 'Przed pierwszą Komunią wyślij Go na rekolekcje', Jak będzie większy chodź z nim w kulturalne miejsca, a czasem do knajpy', 'Pamiętaj, ze wszystko ma sens, i to, że jest Mateusz, i to,  że jestem chora'. Dziś więcej się modlę… przez dwa lata nauczyłem się, ze religijność to nie zrywy raz na pół roku i spowiedź od święta, że w życiu nie chodzi o bohaterstwo; dobre życie to sensownie wypełniona codzienność” (cały wywiad z Michałem Paradowskim, mężem Barbary zatytułowany „Szczyt we mgle”, można przeczytać: Newsweek, 5/2008 z dnia 3 lutego 2008, s.79-81).
 
Świadectwo ważne. Świadectwo ludzi ochrzczonych. Świadectwo o wzrastaniu w miłości, drodze wiary, która u każdego z nas wymaga oczyszczenia. Mamy nieustanną pokusę, aby interpretować i narzucać Najwyższemu  nasze rozwiązania.  Nawet prorok Samuel myślał, że wie kto będzie najlepszym kandydatem na króla: Eliab, syn Jessego miał piękny wygląd, odpowiedni wzrost, pewnie również był błyskotliwy i harmonijnie się poruszał. Bóg rzekł do swojego proroka: „Nie zważaj na jego wygląd, ani na wysoki wzrost… nie tak bowiem człowiek widzi, jak widzi Bóg, bo człowiek patrzy na to, co widoczne dla oczu, Pan natomiast patrzy na serce” (1 Sm 16,7). Z powodu nieprzyjmowania perspektywy Boga (co zdaje się do końca nie jest możliwe: „Myśli moje nie są myślami waszymi…” – Iz 55,8), możemy się gniewać się na Niego, nie akceptować Bożych ścieżek. Trudno nam bowiem przyjąć coś najbardziej podstawowego, że jesteśmy wszyscy niewidomymi od urodzenia żebrakami, grzesznikami jak główny bohater dzisiejszej Ewangelii.  Potrzebujemy uzdrowienia naszego spojrzenia, bardziej oczywiście spojrzenia serca niż ciała. Aż trzykrotnie w Ewangelii o uzdrowieniu niewidomego od urodzenia   jest powiedziane, że Chrystus położył niewidomemu błoto na oczy. Po obmyciu w sadzawce odzyskał wzrok. Czy nie tak właśnie traktujemy wezwania Ewangelii, Jezusa - bez wiary - jako sprzeczne w sobie: błoto na oczy! To nielogiczne, niezdrowe, ograniczające, bez sensu, za bardzo wymagające, nie do uniesienia… Tymczasem, paradoksalny i symboliczny gest  nałożenia błota na oczy i posłuszeństwo jakie okazuje niewidomy Jezusowi na każdym etapie uzdrowienia, dojrzewania wiary jest znakiem dla nas: z błotem na oczach idzie do sadzawki, potem daje świadectwo przed faryzeuszami – broni Jezusa, pozostaje wiernym Jezusowi wtedy kiedy został precz wyrzucony z synagogi (to odrzucenie ze wspólnoty czyni Go naprawdę samotnym, pogarsza Jego sytuację). Po tych  bolesnych wydarzeniach w osobistym spotkaniu z Jezusem na pytanie, które On mu stawia: „Czy Ty wierzysz w Syna Człowieczego?”, odpowiada: „Wierzę Panie! I oddał Mu pokłon”.   
 
Dla wierzących pierwszych wieków metafora światła i ciemności była ważna. Grzech jest prawdziwym błotem, który zaślepia i czyni bezowocnym życie człowieka. To natomiast, co uważamy za trudne od Boga (jako nieszczęście i błoto) przynosi owocne życie. Św. Paweł uświadamia nawróconym i ochrzczonym Efezjanom: „Byliście ciemnością… nie miejcie udziału w bezowocnych czynach ciemności, a raczej piętnując, nawracajcie tamtych” (Ef 5,8).
 
Świadectwo Barbary i Michała niesie w sobie wiele owoców światła. Wiara i miłość oczyszczona tak dramatycznym doświadczeniem wiele może powiedzieć każdemu z nas. Wydaje się również, że piętnuje nasze złe wykorzystanie czasu, brak ofiary i konkretów w miłości; brak wiary w to, że Bóg przychodzi w wydarzeniach, również w tych trudnych, bardzo trudnych i pragnie otwierać nam oczy na Mądrość, która nie jest z tego świata i tylko na chwilę. Czyni to Pan nakładając swoje „błoto na nasze oczy” i wzywając do posłuszeństwa.
 
o. Andrzej Prugar OFMConv.