logo
Sobota, 20 kwietnia 2024
Szukaj w
 
Posłuchaj Radyjka
kanał czerwony
kanał zielony
 
 
Rok A - 34 niedziela zwykła - Chrystusa Króla

Czy Chrystus prezydentem?
Ks. Rafał Masarczyk SDS 2008-11-23
Ez 34,11-12.15-17; 1 Kor 15,20-26.28; Mt 25,31-46
Arystoteles wyróżnił różne ustroje polityczne i zestawił je w pary, na zasadzie dobry ustrój i jego zły odpowiednik. Najlepszym ustrojem dla niego jest królestwo, gdyż jeden cnotliwy władca sprawuje rządy dla dobra swoich poddanych. Wypaczeniem tego ustroju jest tyrania, która polega na tym, że dyktator sprawuje rządy tylko dla swojego dobra. Niżej w hierarchii leży ustrój arystokratyczny, polega on sprawowaniu władzy prze grupę ludzi cnotliwych dla dobra pozostałych obywateli, zepsutą odmianą takiego ustroju jest oligarchia, kiedy to grupa rządzi dla własnych korzyści. Na samym dole tej drabiny umieścił Arystoteles paideje i demokracją, którą uważał za najgorszy z możliwych ustrojów. Natomiast paideia jako lepsza odmiana demokracji polega na rządzie większości ludzi cnotliwych. Przez demokrację rozumiał taki ustrój w którym każdy próbuje najwięcej sposób egoistyczny jak najwięcej zyskać dla siebie.
 
Ustrój królewski zmieniał się w przeciągu wieków. Długi czas król był najwyższą władzą ustawodawczą, wykonawczą i sądowniczą. Kiedy królestwo liczyło niewielki obszar i niewielu mieszkańców król sam mógł sprawować swoją władzę jednak, gdy obejmowało większą liczbę ludzi i większy obszar jak chociażby starożytne imperia, król musiał mieć swoich współpracowników - namiestników.
 
Dzisiaj żyjemy w państwie demokratycznym. W Europie wprawdzie istnieją jeszcze monarchie, ale są to demokratyczne monarchie, gdzie uprawnienia króla albo są tylko reprezentacyjne, albo podobne do uprawnień prezydenta Polski. Czyli król daje gwarancję ciągłości państwa i ma prawo zatwierdzania i odrzucania ustaw uchwalonych przez parlament.
 
W demokracji władza jest podzielona. Parlament ustala prawa, władza wykonawcza – rząd czuwa nad ich realizacją i administruje organami państwa. Władza sądownicza czuwa by prawo było przestrzegane. Mówi się także o czwartej władzy, czyli o mediach, które mają obowiązek wszystkim patrzeć na ręce, czyli sprawdzają czy władza jest sprawowana zgodnie z tym jak sprawowana być powinna.
 
Kiedy żyjemy w takich realiach politycznych czy jest sens mówić o Chrystusie Królu? Gdy istniały królestwa, ludzie mieli doświadczenie w tej materii, bo każdy podlegał jakiemuś królowi. Odwołanie się do tytułu królewskiego Jezusa Chrystusa coś tym ludziom mówiło, dzisiejszemu człowiekowi, który ma inne doświadczenia, może to nie mówić za wiele. Król bowiem może kojarzyć mu się jedynie z paradą z okazji jakiegoś święta. Może lepiej byłoby ogłosić Chrystusa Prezydentem? Byłoby bardziej na czasie.
 
Aby ten dylemat rozstrzygnąć musimy bliżej przyjrzeć się Chrystusowi i Jego królestwu. Król zazwyczaj był nazywany pomazańcem  Boga. Miało to wskazywać, że za jego władzą stoi autorytet Boga w związku z tym dawało mu to prawo władania poddanymi. Jego władza nie pochodziła od ludzi ale od Boga. Władza prezydenta pochodzi od ludzi ludzie mogą prezydenta wybrać, ale także mogą go sobie zmienić. W przypadku króla takiej możliwości na ogół nie było. Pozycja Chrystusa jako syna Bożego jest od ludzkich decyzji niezależna, gdyż jak wierzymy taka była wola Boża. Widać tutaj różnicę między stanowiskiem prezydenta a Chrystusem. Prezydent poza tym musi wypełniać obietnice przedwyborcze, misja Chrystusa polega na pełnieniu woli Ojca a nie woli ludzi. Jak widać tytuł prezydenta do Chrystusa nie pasuje.
 
Każdy demokratycznie wybrany prezydent jest przedstawicielem interesów wyborców i różnych grup biznesowych, które finansowo wspierały kandydata w czasie kampanii wyborczej. Natomiast Jezus Chrystus reprezentuje interesy ludzi, którym się dzieje krzywda i tym, którzy popadli w różnego rodzaje biedy, czy to na skutek jakiś zdarzeń niezależnych od nich, czy na skutek braku rozwagi. Chrystus nie patrzy na wiarę tych ludzi, nie ogląda się na ich przynależność narodową. Starczy być człowiekiem biednym lub pokrzywdzonym, wtedy można być pewnym, że on jest z nami.
 
Chrystus o swoim królestwie powiedział kiedyś, że nie jest ono z tego świata. Jego obywatelami stajemy się przez chrzest, a ludzie nie ochrzczeni przez szukanie prawdy i czynienie dobra. Obywatele królestwa Chrystusowego, albo inaczej jak to nazywał św. Augustyn Państwa Bożego, są rozrzuceni po całym świecie i posiadają obywatelstwo różnych państw ziemskich. Nie można więc ograniczać królestwa Jezusa do jednej organizacji państwowej. Poza tym członkami Państwa Bożego są także ci co przebywają już w domu Ojca. Natomiast prezydent ma władzę tylko nad obywatelami swojego kraju i to tymi, którzy żyją. Jego władza jest więc ograniczona do określonego czasu i określonego miejsca. Widać tutaj kolejną różnicę między Chrystusowym królowaniem, a prezydenturą ziemską. Akt wiary wyrażający się w stwierdzeniu „Chrystus Królem” jest bardziej adekwatny niż stwierdzenie „Chrystus Prezydentem”.
 
ks. Rafał Masarczyk SDS