logo
Wtorek, 23 kwietnia 2024
Szukaj w
 
Posłuchaj Radyjka
kanał czerwony
kanał zielony
 
 
Rok C - 3 Niedziela Wielkanocna

Poranek budowania na nowo
Ks. Leszek Skaliński SDS 2010-04-18
Dz 5,27-32.40-41; Ap 5,11-14; J 21,1-19

Dwudziesty pierwszy rozdział Ewangelii według św. Jana prowadzi nas nad brzeg Jeziora Tyberiadzkiego. Apostołowie, którzy w pewnym momencie swojego życia porzucili sieci, aby stać się rybakami ludzi, po burzliwych wydarzeniach w Jerozolimie, wracają, aby na nowo stać się rybakami ryb.

Niestety nie jest to możliwe. Trudno po głębokim autentycznym i wieloletnim spotkaniu z Jezusem, wrócić do tamtej rzeczywistości i wcześniejszych zadań. To pierwsze spotkanie z Jezusem, później pogłębione, przemienia uczniów do tego stopnia, że tracą umiejętność wykonywania pierwszego swojego zawodu. Noc nieskuteczna w połów jest tego dowodem.

Ileż razy i my w swoim życiu, kiedy jest nam trudno, gdy nie odczuwamy obecności Jezusa, mamy pokusę, by powrócić do starych, znanych nam zachowań. Jednak szybko zdajemy sobie sprawę z tego, że już nie można wrócić, że te same zadania, które wcześniej jakoś nam wychodziły, nie obarczając naszego sumienia, teraz nie wychodzą. Sumienie coś nam wyrzuca i dostrzegamy, że nasze działania są nieskuteczne i nic dobrego nie wnoszą. To wynika z tego, że spotkaliśmy w pewnym momencie Jezusa i On odmienił nasze życie, zapraszając nas do swojego "połowu".

Wróćmy jeszcze do początku tej sceny ewangelicznej. Autor opisuje, że było siedmiu uczniów, którzy poszli za pomysłem Piotra, by łowić ryby. Pięciu uczniów jest podanych z imienia, a imiona dwóch uczniów nie są znane. Fakt ten wskazuje, że wspólnota uczniów jest rozbita, już nie są wspólnotą jedenastu. Jednak autor jest w tej sprawie bardzo dyskretny. Nie podaje dwóch imion, więc nie wiemy kogo nie było. Nie możemy więc rzucać oskarżeń pod adresem jakiegokolwiek ucznia o rozbicie wspólnoty.

Rozbitej wspólnoty nie buduje się przez obarczanie kogoś winą.

Wspólnotę na nowo buduje się na wierności i autentyczności wcześniejszego przesłania tych, którzy pozostali jako mniejsza wspólnota. Nie trzeba koncentrować się na tych osobach, które miały udział w rozbiciu.

Jezus stojący na brzegu Jeziora Tyberiadzkiego pokazany jest jako Ten, który wychodzi z pomocą swoim pogubionym uczniom. Przychodzi z pomocą, by oprócz złych doświadczeń Wielkiego Piątku, nie przytłoczył ich brak efektów całonocnej pracy.

Ten kolejny moment rozważanej dzisiejszej sceny pokazuje nam, że aby móc rozpoznać Jezusa, nie trzeba dokonywać nie wiadomo jak wielkich rzeczy. On przychodzi wówczas, gdy sprawujemy nasze zwykłe zajęcia. W rzeczywistości zanim my się zdecydujemy Jego szukać, to On jest przy nas. Nawet nie oczekuje od nas nadzwyczajnej miłości. Paradoksalnie, tym co trzeba jedynie zrobić, to pozwolić się kochać Jezusowi. Tym uczniem, który rozpoznaje Go pierwszy w tej scenie jako Pana, nie jest uczeń, który miłował Jezusa bardziej od innych uczniów, ale uczeń "którego Jezus miłował", czyli ten, który pozwolił się kochać Jezusowi.

Kiedy uczniowie po cudownym połowie ryb docierają do brzegu, to spotykają Jezusa, który już sam przygotowuje dla nich posiłek i zaprasza ich do spożycia. Nawet, co więcej, On sam ich karmi. Widać tu wyraźnie nawiązanie do Eucharystii. Jezus we wszystkich scenach po Zmartwychwstaniu odwołuje się i jest rozpoznawany przy posiłku. Tak jak uczniowie idący do Emaus rozpoznali Go przy łamaniu chleba. A w Wieczerniku, gdy przychodzi sam prosi uczniów, czy nie mają coś do jedzenia. Jezus w tych scenach staje w ten sposób w centrum, z którego promieniuje życie i miłość. To promieniowanie musi być przyswojone przez wspólnotę uczniów, aby na nowo mogli wyjść na zewnątrz by rozpocząć misję.

To spożywanie posiłku ze Zmartwychwstałym dla Piotra też jest podstawą, że najpierw trzeba być przyjacielem Jezusa i uczestnikiem Stołu Pańskiego i wówczas dopiero Piotr może być powołanym do posługi pasterskiej.

Kiedy Jezus bierze Piotra na bok, to nie wypomina mu zdrady, nie pyta o rzeczy, których nie wykonał. Pragnie wiedzieć, czy nadal miłuje, czy jego wyrzuty sumienia po zdradzie nie zniszczyły jego pierwotnej miłości do Jezusa. Tylko na miłości, nawet na jej skrawkach, można odbudować autentyczną relację między uczniem a Jezusem.

Droga Piotra od grzechu do wyznania miłości jest dla nas pełna nadziei. Nawet zaparcie się Boga może być zmazane aktem autentycznej miłości.
Niech droga miłości w nas nigdy nie zginie.

Ks. Leszek Skaliński SDS

 

Inne homilie na tę niedzielę